czwartek, 16 lipca 2015

„Irena” - Małgorzata Kalicińska, Basia Grabowska






Tytuł: Irena
Autor: Małgorzata Kalicińska, Basia Grabowska
Rok wydania: 
2012
Wydawnictwo: 
W.A.B.
Liczba stron: 416







Jagoda to 30-latka prężnie rozwijająca swoją karierę zawodową. Dla jej matki Doroty to jednak żaden powód do dumy. Chciałaby, by córka w końcu zwolniła z pracą, wyszła za mąż i urodziła dzieci. To bezustannie różni obie kobiety. W końcu dochodzi do poważnej awantury, która oddala od siebie matkę i córkę i zmusza obydwie do refleksji nad ich relacją. Pomiędzy jedną a drugą stoi Irena – przyszywana matka Doroty i babcia Jagody, która stara się doprowadzić do rozejmu.

Książka opowiadana jest na przemian przez Dorotę oraz Jagodę. Poznajemy historię z różnych punktów widzenia, mamy też wgląd w tajemnice bohaterów, o których nie wiedzą pozostałe kobiety.

Książka przedstawia różnicę pokoleń między kobietami.

Jagoda jest zaradną, zorganizowaną osobą. Kreuje twardy wizerunek kobiety niezależnej. Pracuje w korporacji i zarabia niezłe pieniądze. Utrzymuje wyłącznie seksualne kontakty bez żadnych zobowiązań. Popala papierosy, a w wolnym czasie spotyka się ze swoją przyjaciółką, by się upić.

Z kolei Dorota to taka trochę niezaradna kura domowa. Jak to matka chciałaby dla swojej córki jak najlepiej, jednak jej obraz idealnego życia krzyżuje się z obrazem widzianym przez Jagodę, co często prowadzi do kłótni. Dorota w młodości porzuciła swoje studia, była na utrzymaniu swego męża, teraz pracuje trochę zdalnie, lecz przez dużą ilość wolnego czasu za dużo rozmyśla i kreuje czarne scenariusze.

Irena z kolei to odzwierciedlenie mądrości życiowej. Jest obiektywna, stara się pomóc rodzinie, wskazuje na błędy, doradza jak je naprawić. W dodatku nie brak jej dobrego humoru, spostrzegawczości i sprytu.

Książka pokazuje jak ważne w życiu człowieka są miłość, wsparcie i akceptacja rodziny. Ich brak podburza pewność siebie, poczucie własnej wartości i zadowolenia. Powieść zachęca też by dzielić się swoimi problemami, żalami i pretensjami, bo te trzymane w sobie mimo upływu lat co jakiś czas i tak będą wychodzić na powierzchnię.

„Irena” utrzymana jest w lekkim (czasem za bardzo) stylu. Nie brakuje żartów, zabawnych historyjek… a jednak przebija przez nią też jakiś smutek i rozczarowanie. Nie będę ukrywać, że od czasu do czasu książka była dla mnie nużąca. Mała liczba bohaterów, brak różnorodnej akcji i właściwie bezustanne analizowanie jednych i tych samych problemów sprawiały, że często chciałam już zakończyć lekturę. Szczególnie te rozdziały opisywane przez Dorotę mnie nudziły, a sama jej postać mnie irytowała. Zamiast zająć się czymś konkretnym w swoim życiu, jeśli nie pracą na pełen etat, to rozwijaniem jakiegoś hobby, ta skupiała się tylko na rozmyślaniach i kreowaniu nierzeczywistych historyjek np. odnośnie jej męża.

Arcydziełem ta książka nie jest, nie chwyta mocno za serce, nie budzi wielkich emocji, nie jest niewiarygodnie wciągająca ani zaskakująca. To taka zwykła książka o niewydumanych problemach, ciekawa jeśli chodzi o ukazanie różnic w postrzeganiu przez kobiety w różnym wieku i o różnych priorytetach.

21 komentarzy:

  1. Książka leży na mojej półce, ale jeszcze jej nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie będę jej specjalnie poszukiwać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Zwyczajny facet" Kalicińskiej skradł moje serce, zatem pewnie za jakiś czas sięgnę po "Irenę", chociaż nie nastawiam się na pasjonującą lekturę, gdyż książka zbiera dość średnie recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż. Książki nie zawsze muszą być idealne i mieć w sobie ogromnej dawki emocji. Do tej i tak coś mnie przyciąga :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama jestem bardzo ciekawa tej pozycji. Mimo iż nie jest jak piszesz powalająca pozycja, to jednak chciałabym kiedyś zapoznać się bliżej z tą historią :))

    OdpowiedzUsuń
  6. oo o tej książce już gdzieś słyszałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Kalicińską. A moją pierwszą miłością była 'Lilka'. Muszę zapoznać się i z 'Ireną'
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już słyszałam o tej książce, ale wielką fanką Kalicińskiej nie jestem, także...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam nic tej autorki, ale o tej książce już sporo słyszałam, mimo to nie sięgnę, bo to nie mój gatunek książki i mogłabym się z nią tylko przemęczyć,

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm, obawiam się, że dla mnie byłaby zbyt banalna. Ale okładka bardzo ładna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczera recenzja, chyba sobie daruję:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Sama nie wiem.... ale chyba nie w moim guście ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie czytam polskiej literatury...

    OdpowiedzUsuń
  14. hm nie do końca lubię styl pani Kalicińskiej...

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię polskich autorów i autorki, więc może dam szansę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. To dobrze w takim razie, że ominęłam tą książkę ostatnio w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Sam koncept wydaje mi się dość interesujący :)

    OdpowiedzUsuń
  18. coś dla mnie, bo niestety takie problemy w relacjach matka córka są mi dość dobrze znane. ech...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciekawy pomysł z opisaniem dwóch punktów widzenia w jednej książce. Lubię jeśli co jakiś czas patrzę innymi oczyma na wszystko :) Jednak historia jest raczej nie dla mnie, szczególnie, że czekają na mnie prawdziwe perełki. A ta książka arcydziełem nie jest, jak sama napisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wydaje się być całkiem ciekawą książką. Wpisuję na listę do przeczytania! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Moja mama czytała, ale książka chyba nie w moim stylu :)

    OdpowiedzUsuń