Tytuł: Podwójne życie mojej córki
Autor: Bebe Moore Campbell
Rok wydania: 2007
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2007
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 436
Trina zawsze była przepięknym i nieprzeciętnie
mądrym dzieckiem, będącym powodem do dumy jej matki Keri. Wszystko w ich życiu
szło idealnie i kiedy Trina już była u progu dostania się na jedną z
najlepszych uczelni, nagle zaczęły dziać się z nią niepokojące rzeczy zgarnięte
w całość i okrzyknięte wkrótce mianem choroby psychicznej. Jak to ze służbą
zdrowia i prawem (nie tylko polskim!) bywa, pojawiają się absurdalne problemy,
uniemożliwiające skuteczne leczenie Triny. Jednak Keri nie poddaje się i w
walce o zdrowie córki sięga po radykalne środki.
Nie owijając
w bawełnę, już na samym wstępie powiem, że książka była niezwykle nudna. A już
w szczególności jej pierwsza część. Nieustannie pojawiał się jeden i ten sam
schemat, czyli ucieczka z domu Triny, trafienie jej do szpitala na 72 h,
powrót do domu i początkowo posłuszne zażywanie leków, po czym palenie
marihuany, a dalej kolejna ucieczka i analogiczny schemat. W międzyczasie
występowały próby rozmów Keri z jej wiecznie zajętym pracą mężem, spotkania z
jej obecnym partnerem – niespełnionym aktorem oraz praca w jej własnym second
handzie. Okej, czasem występowały jeszcze inne wątki, nic nie wnoszące i
urywające się tak szybko jak się pojawiły. Ogólnie rzecz biorąc nie działo się
nic ciekawego, a książka utrzymana była w niezwykle nużącym i monotonnym stylu.
Na okładce
książki jest napisane, że Trina cierpiała na chorobę wpędzającą ją w manię i
depresję. Dobra, nie jestem psychologiem ani psychiatrą, więc jakoś dobrze się
nie znam, ale ja w osobie Triny oznak depresji nie widziałam. Chyba że po
prostu liczyłam na coś innego.
Od jakiejś
dwusetnej strony akcja książki zaczęła się nawet rozkręcać. Keri zwróciła się o
pomoc do nieformalnej i nielegalnej ale za to ponoć skutecznej instytucji. Jak
na tak nużącą książkę można powiedzieć, że rozpoczął się w tym momencie nawet
wątek sensacyjny.
W pewnym
momencie wystąpił epizod, który zagroził funkcjonowaniu tejże instytucji.
Zagroził, ale właściwie nie był szczególnie istotny i można byłoby go obejść. I
wiecie co się wtedy stało? Po zapłaceniu sporej sumy tejże instytucji na
leczenie Triny i po przejściu długiej drogi ku normalności, Keri postanowiła
porzucić program… Dla mnie było to nie do uwierzenia. Skoro już tak daleko
doszły i były na najlepszej drodze by tyle zyskać, dlaczego matka Triny się
poddała?
Co mi się w
tej książce podobało, to pokazanie postaci Keri z jej słabościami, czyli
nieumiejętnością zaakceptowania nowej, niekorzystnej sytuacji, brakiem
wdzięczności za małe rzeczy w obliczu dużych niepowodzeń. Czasem mam wrażenie,
że cały świat ma jakiegoś bzika na punkcie nakazywania cieszenia się z małych
rzeczy. Nie masz pracy, nie masz za co żyć i właśnie straciłeś partnera, ale co
z tego! Pojawiło się słońce na niebie, więc MUSISZ się cieszyć, bo to takie
ogromne szczęście… serio? Keri to autentyczna postać, która pokazuje, że w
obliczu sporego problemu to niestety nie takie proste, jak by się wielu mogło
wydawać.
Książkę
czytałam i czytałam przez bardzo długi czas, a po dobrnięciu z nią do końca
wcale nie byłam usatysfakcjonowana z lektury. To nie powieść przez którą
przebrniecie w jeden wieczór. Dla mnie była niezwykle nużąca, monotonna i
powtarzalna, ale o dziwo zbiera też wysokie noty. No cóż, jak to się mówi: „de
gustibus non est disputandum”, dlatego to wybór jej bądź i nie pozostawiam
wedle waszego uznania.
Chyba raczej nie sięgnę, myślę, że by mnie niezmiernie znudziła. :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem. Obawiam się, że mogłaby mi się dłużyć, ale z drugiej strony, fabuła mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńRaczej podziękuję.
OdpowiedzUsuńNa razie mam na półce za wiele ciekawych pozycji :D
Chyba nie przeczytam, nie lubię książek, które się dłużą i rozkręcają dopiero po ponad 200 stronach... ;)
OdpowiedzUsuńFabuła jest ciekawa, ale trochę się boję, że mimo wszystko byłaby nużąca
OdpowiedzUsuńTytuł mnie zaciekawił, ale po twojej recenzji z pewnością nie skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńŁaa, zupełnie nie dla mnie - takie lektury są dla mnie po prostu stresujące.
OdpowiedzUsuńJa tym razem chyba podziękuję, bo nie przepadam za monotonnymi książkami. Jestem zdecydowaną zwolenniczką akcji :))
OdpowiedzUsuńRaczej nie skorzystam z oferty Wydawnictwa Znak tym razem.. Fabuła mnie nie przekonuje, a od tej pozycji odsuwa mnie również Twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńjakoś odbieram ową pozycję jako nużącą... nie lubię czekać na rozwój akcji zbyt długo
OdpowiedzUsuńSzkoda, że bohaterki nie postanowiły kontynuować programu, skoro tak daleko doszły. Nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńFabuła dość interesująca,ciekawa jestem czy spodobałaby mi się książka po przeczytaniu.Chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńMyślę że nie przeczytam. Nie dałabym rady przebrnąć przez początek:)
OdpowiedzUsuńFabuła mnie zainteresowała - lubię taką trudną tematykę. Choć ta nuda i monotonia o której wspominasz za bardzo mnie nie zachęca. Jeszcze się zastanowię.
OdpowiedzUsuńhmm nie wiem, czy przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam teraz zbyt wiele czasu na czytanie, więc pewnie odłożyłabym tę książkę po paru stronach.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja raczej nie zachęca do sięgnięcia po tę książki ,więc sobie ją odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńSpora książka i recenzja niezbyt zachęcająca. Póki co na szczęście mam kilka swoich pozycji do przeczytania. :)
OdpowiedzUsuń