Tytuł: Zielony zakątek
Autor: Debbie Macomber
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Harlequin Mira
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Harlequin Mira
Liczba stron: 464
Cedar Cove
to malownicze miasteczko, którego mieszkańcy mają swoje własne historie,
problemy i tajemnice. Mary Jo jest samotną matką, która musi zmierzyć się z
nieodpowiedzialnym ojcem swojej córeczki walczącym o prawa do opieki nad
dzieckiem. W trudnych chwilach nie opuszcza jej mieszkający tuż obok Mack. Brat
Mary Jo, Linc, jest świeżo upieczonym mężem Lori. Ich życie małżeńskie układa się
znakomicie, jednakże jest ktoś, komu się ono nie podoba i będzie próbował
zamienić je w piekło. Rachel przechodzi trudne chwile ze swoją nastoletnią
pasierbicą. Mimo wszelkich prób nawiązania przyjaźni, w jej domu panuje
atmosfera nienawiści. A to zaledwie garstka problemów jakie posiadają
mieszkańcy Cedar Cove.
Przed
przeczytaniem książki nie miałam pojęcia, że „Zielony zakątek” wchodzi w skład
sporego już cyklu „Zatoka Cedrów” i że jest to właściwie już 10 jego tom. Mimo
to uważam, że nie jest koniecznością, by zaczynać serię od 1 części, gdyż
równie łatwo wdrożyć się w historie mieszkańców Cedar Cove także od tego tomu.
Książkę
czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Problemy bohaterów nie są wydumane czy
odrealnione, ale takie które mogą spotkać na każdym kroku każdego z nas.
Postaci muszą zmierzyć się z przeszłością i złymi relacjami z krewnymi.
Bohaterowie są zróżnicowani pod względem wieku. Spotkamy tu zarówno osoby
starsze, marzące o wnukach. Jak również ludzi poznających swoje drugie połówki
czy zakładających rodziny. A nawet nastolatki mające problemy właściwe dla
swojego wieku.
Bohaterów
jest sporo i ciężko stwierdzić, by którykolwiek z nich był tym głównym. Z
każdym rozdziałem pojawiają się coraz to nowsze postaci i początkowo, czytając
czyjeś imię, trudno było mi wyhaczyć o kogo właściwie chodzi. Co więcej,
okazuje się, że każdy z bohaterów powiązany jest z innym czy to więzami
rodzinnymi czy też po prostu koleżeńskimi. Generalnie każdy zna każdego, a
bohaterowie tworzą jeden wielki klan.
Akcja
książki jest powolna i spokojna. Nie ma w niej miejsca na adrenalinę czy
atmosferę grozy, więc czytelnicy złaknieni szybkich zwrotów akcji się w niej nie
odnajdą. Sama osobiście czytam książki o cięższych klimatach, więc w trakcie
czytania co rusz miałam myśli w stylu „o, ten zaraz mu przyłoży”, „ona zaraz
wykrzyczy mu całą prawdę, w końcu poczuje się podle”, „ta za chwilę
podrzuci jej truciznę do herbaty”... no cóż, nic z tych rzeczy. W książce trochę
brakowało mi mocnych wrażeń i przez to mam uczucie, jakby była skierowana
bardziej do osób w podeszłym wieku.
Ostatecznie część
wątków kończy się happy endem, jednak wiele z nich nie zostaje zakończonych,
dając czytelnikom pole do namysłu bądź też oczekiwań na rozwiązanie zagadek w
nowych częściach.
„Zielony
zakątek” to powieść o lekkiej, często rodzinnej atmosferze, którą czyta się
bardzo szybko, kibicując bohaterom w ich codziennych rozgrywkach bądź też
smucąc się z ich porażek. Niestety brakuje w niej szybkiej akcji, dlatego nie
każdemu będzie ona odpowiadać. Myślę za to, że to dobra pozycja do wzięcia na
jakiś wyjazd, na którym jedyne co chcemy to odpocząć i spędzić miłe, spokojne
chwile.
Właśnie czytam :) jakoś tak mnie ten "Zielony zakątek" hm... uspokaja :)
OdpowiedzUsuńW sam raz na raz - jak sądzę ;)
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze. I bardzo miło spędziłam przy tej książce czas.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach. Pewnie przeczytam ją w wakacje, kiedy będę miała w końcu dużo czasu na nadrobienie moich czytelniczych zaległości :))
OdpowiedzUsuńhmm jak na razie książkę sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńtrochę tak za sielsko i anielsko jak dla mnie:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już wiele tomów tej serii i czekam aż kolejne pojawią się w bibliotece. Ciepłe i optymistyczne opowieści pisze ta autorka. Pierwszy tom jest wzruszający :) Polecam
OdpowiedzUsuńCzasem miło jest odpocząć z książką, a sagi rodzinne najlepiej to ułatwiają:)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki:) A okładka jest taka wiosenna:)
OdpowiedzUsuńIdealna lektura na wakacje. Ja, kocyk, jezioro i „Zielony zakątek” ;)
OdpowiedzUsuńAch, pomarzyć zawsze można :)
Uwielbiam, gdy Mira robi takie okładki - słodkoromantycznovintagowskie. Książkę przeczytam, jeśli mi wpadnie w ręce, ale szukać jej nie będę. Jak to romans, wydaje się trochę sztampowa.
OdpowiedzUsuńOj zaczęłaś od 10 tomu, nieźle :) Ciekawa jestem czy zainteresowała Cię na tyle, żeby przeczytać pierwszy i kolejne.
OdpowiedzUsuńLubię tę Autorkę nawet :). Jej książki są idealne na leniuchowanie.
OdpowiedzUsuńLubię serię Macomber, jest taka relaksująca, chociaż jak dla mnie czasami wprowadza za dużo bohaterów.
OdpowiedzUsuń