Tytuł: Biorąc oddech
Autor: Rebecca Donovan
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 488
Mijają dwa
lata od desperackiej ucieczki Emmy. Skończyła ona szkołę średnią i jest już na
II roku studiów, jednak mimo upływu czasu demony przeszłości na każdym kroku
dają jej o sobie znać. Wkrótce zaczyna sięgać po alkohol i zatracać się w
eksperymentalnych doznaniach, które koją jej ból i zmniejszają poczucie winy. Pewna
wiadomość sprawia, że będzie musiała choć na chwilę powrócić w rodzinne strony,
a to wywoła nową lawinę kłopotów w jej
życiu. Jak Emma na nie zareaguje? Pogrąży się w mroku czy też może uda jej się odzyskać
pogrzebaną nadzieję?
To już
trzecia a zarazem ostatnia część trylogii pt. „Oddechy”. Jeśli chodzi o
pierwszą część, to byłam nią zachwycona. Przy drugiej miałam pewne obawy czy
sprosta swojej poprzedniczce, ale były one zbędne, gdyż równie dobrze mnie
zaskoczyła. Natomiast w przypadku trzeciej części byłam już przekonana, że mnie
oczaruje i… to mnie chyba zgubiło.
Nawet nie
potrafię sformułować dokładnie gdzie leżał problem, ale coś mi w tej książce
przeszkadzało. Trzeba przyznać, że przez dwie poprzednie części zżyłam się z
główną bohaterką – spokojną, ale silną, trochę naiwną, ale przez to kochaną, uczynną,
mającą swoje zasady dziewczyną. Jednak w tej części było inaczej. Alkohol,
którego miała przenigdy nie tknąć, lał się u niej litrami (w pewnym momencie
autorkę już całkiem poniosła wyobraźnia, opisując jak Emma w ciągu paru godzin
sama wypiła butelkę wódki bez niczego do popicia czy przejedzenia…), seks z
nieodpowiednimi osobami nie był niczym dziwnym i oczywiście przekleństwa już
nie tylko z ust Emmy w przeciwieństwie do poprzednich części padały częściej.
Rozumiem, że człowiek się zmienia i to czasem diametralnie, ale te wszystkie
zachowania kompletnie nie pasowały mi do głównej bohaterki, bo były po prostu
zaprzeczeniem jej dawnych zasad.
„Wydaje mi się, że wszystko, co w życiu
robię , to płacz i rozpadanie się na kawałki.”
W książce
zabrakło mi też trochę tragicznych wątków. W pierwszej części występowała
przemoc fizyczna, w drugiej znowu psychiczna i mimo tego Emma była silną,
niepoddającą się dziewczyną, która radziła sobie z życiem, wierząc we własne
idee. To było zdecydowanie godne podziwu. W tej części nie wystąpiło nic
przerażającego, żadne zjawisko jakoś silnie wpływające na dziewczynę, jednak
ona na każdym kroku wpadała w czarną rozpacz i nie potrafiła wziąć swojego
życia we własne ręce. Myślę, że powyższy cytat idealnie podsumowuje Emmę w tej
części. Miałam wrażenie, że praktycznie jedyne co ona robiła to płakała.
Rozumiem, że napotykały ją różne przykre sytuacje w jej życiu, ale reagowanie
na wszystko płaczem to była już dla mnie irytująca przesada. Szczególnie w
porównaniu do pierwszych części, gdzie to dzielnie stawiała czoła każdym
przeszkodom.
I oczywiście
wytłumaczenie jej ucieczki… dla mnie było kompletnie pozbawione logiki. Co to w
ogóle za pomysł chronienia ukochanej osoby przez sprawienie jej najgorszego
bólu, zrujnowanie jej życia i przy okazji zniszczenia też samej siebie? A kiedy
już Evan zdołał się skontaktować z Emmą i wszystko mogłoby się ułożyć jak
najbardziej pomyślnie, ta unikała go i nie chciała mieć z nim do czynienia… Nie
rozumiem tego w ogóle, nie umiałam utożsamić się w tej części z bohaterką i to
pewnie dlatego moje bardziej negatywne uczucia co do tej części.
Ale dosyć o
wadach. Książka ta tak samo jak dwie jej poprzedniczki jest niezwykle
emocjonalna, poruszająca i bolesna. Tak silne emocje jak tu rzadko można
znaleźć w innych książkach. Na dużą uwagę zwraca tu Sara, jak zwykle pomocna i oddana
Emmie, pomimo że nie zawsze zgadzała się z jej wyborami, a także nowe
przyjaciółki głównej bohaterki, które mimo że znały ją krótko, były jej wierne
i lojalne pomimo skomplikowanego charakteru i odtrącającej postawy dziewczyny.
Także Evan zdeterminowany, by złożyć to, co kiedyś rozprysło się na kawałki i
uleczyć rany ukochanej dziewczyny. Nie wiem, jak to dokładnie określić, ale ta
książka ma w sobie pewną magię. To chyba miłość i oddanie sprawiają, że
wydarzenia i dialogi bohaterów choć z pozoru proste, opisane są w niesamowitym stylu.
Słowa tego nie opiszą, po prostu żeby poznać ten niezwykły klimat, trzeba tę książkę
przeczytać.
W powieści
tym razem na przemian poznajemy myśli i zachowania z punktu widzenia nie tylko
Emmy ale i
Evana. Stanowi to ciekawy, a zarazem konieczny zabieg pozwalający wyjaśnić
pewne wątki związane z przeszłością Evana i odkryć jego tajemnice. To sprawia,
że kończymy książkę bez żadnych niedomówień, zamykając historię Emmy i
wszystkie wątki z nią związane.
Myślę, że „Biorąc
oddech” wypada nieco słabiej na tle poprzednich książek z tej serii. Mimo to
uważam, że warto po nią sięgnąć, by rozwiać wszelkie tajemnice Emmy. Może należy tylko podejść do niej z pewnym dystansem i nie oczekiwać po niej równie
fenomenalnej historii. A odnośnie już całej trylogii, to serdecznie zachęcam do zapoznania się z nią.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Feeria.
Nie czytałam jeszcze tej serii. Zastanawiam się, czy tak samo oceniałabym trzecią część, bo zazwyczaj po dwóch pierwszych książkach z cyklu jestem tak przywiązana do bohaterów, że prawie nic nie jest w stanie mnie zniechęcić :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej serii. Zastanawiam się, czy tak samo oceniałabym trzecią część, bo zazwyczaj po dwóch pierwszych książkach z cyklu jestem tak przywiązana do bohaterów, że prawie nic nie jest w stanie mnie zniechęcić :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia dobrałaś do tej recenzji :)
OdpowiedzUsuńPo książkę raczej nie sięgnę, staram się wybierać teraz lżejsze lektury.
Słyszałam o tej serii same pozytywne rzeczy, ale niestety jeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej z części :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest rozczarowanie, kiedy chcesz przeczytac cudowną książkę, a ona nie będzie w pełni tym, czego oczekiwałaś. Nie miałam okazji czytać żadnego tomu, ale przez wysyp recenzji czuję się zachęcona. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam w planach całą serię. A dzisiaj to już czwarta recenzja tej książki jaką czytam :)
OdpowiedzUsuńJa tak samo! :D
UsuńCzytałam pierwszy tom, ale mam wielką ochotę dokończyć tą serię. Bardzo mi się podoba, że historia w ostatniej części będzie również z punktu widzenia Evana :D
OdpowiedzUsuńhmm a ja jeszcze nie czytałam recenzji tej książki :D
OdpowiedzUsuńzdjęcia fajnie pasują do klimatu recenzji i książki samej w sobie :D
OdpowiedzUsuńGdzie nie wejdę tam widzę tą książkę ostatnio. Kusi mnie cała ta seria. Chciałabym po prostu dowiedzieć się o co tyle szumu. Liczę też na mnóstwo emocji :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie - jak pisała moja poprzedniczka - kusi mnie ta seria. A więc będę musiała koniecznie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Chyba muszę w końcu poznać tę serię. Tyle o niej czytam, że aż mi głupio, że jeszcze jej nie znam ;)
OdpowiedzUsuńMoże ta część odrobinkę słabsza, ale i tak cała trylogia bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńMoże ta część odrobinkę słabsza, ale i tak cała trylogia bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńTak teraz zerkam na pierwszą część serii, która kurzy się na moim biurku i chyba w końcu czas po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać swój egzemplarz :3 może teraz - cała noc przede mną :P
OdpowiedzUsuń