wtorek, 14 kwietnia 2015

„Biorąc oddech” – Rebecca Donovan






Tytuł: Biorąc oddech
Autor: Rebecca Donovan
Rok wydania: 
2015
Wydawnictwo: 
Feeria
Liczba stron: 488







Mijają dwa lata od desperackiej ucieczki Emmy. Skończyła ona szkołę średnią i jest już na II roku studiów, jednak mimo upływu czasu demony przeszłości na każdym kroku dają jej o sobie znać. Wkrótce zaczyna sięgać po alkohol i zatracać się w eksperymentalnych doznaniach, które koją jej ból i zmniejszają poczucie winy. Pewna wiadomość sprawia, że będzie musiała choć na chwilę powrócić w rodzinne strony, a to wywoła nową  lawinę kłopotów w jej życiu. Jak Emma na nie zareaguje? Pogrąży się w mroku czy też może uda jej się odzyskać pogrzebaną nadzieję?

To już trzecia a zarazem ostatnia część trylogii pt. „Oddechy”. Jeśli chodzi o pierwszą część, to byłam nią zachwycona. Przy drugiej miałam pewne obawy czy sprosta swojej poprzedniczce, ale były one zbędne, gdyż równie dobrze mnie zaskoczyła. Natomiast w przypadku trzeciej części byłam już przekonana, że mnie oczaruje i… to mnie chyba zgubiło.

Nawet nie potrafię sformułować dokładnie gdzie leżał problem, ale coś mi w tej książce przeszkadzało. Trzeba przyznać, że przez dwie poprzednie części zżyłam się z główną bohaterką – spokojną, ale silną, trochę naiwną, ale przez to kochaną, uczynną, mającą swoje zasady dziewczyną. Jednak w tej części było inaczej. Alkohol, którego miała przenigdy nie tknąć, lał się u niej litrami (w pewnym momencie autorkę już całkiem poniosła wyobraźnia, opisując jak Emma w ciągu paru godzin sama wypiła butelkę wódki bez niczego do popicia czy przejedzenia…), seks z nieodpowiednimi osobami nie był niczym dziwnym i oczywiście przekleństwa już nie tylko z ust Emmy w przeciwieństwie do poprzednich części padały częściej. Rozumiem, że człowiek się zmienia i to czasem diametralnie, ale te wszystkie zachowania kompletnie nie pasowały mi do głównej bohaterki, bo były po prostu zaprzeczeniem jej dawnych zasad.

„Wydaje mi się, że wszystko, co w życiu robię , to płacz i rozpadanie się na kawałki.”

W książce zabrakło mi też trochę tragicznych wątków. W pierwszej części występowała przemoc fizyczna, w drugiej znowu psychiczna i mimo tego Emma była silną, niepoddającą się dziewczyną, która radziła sobie z życiem, wierząc we własne idee. To było zdecydowanie godne podziwu. W tej części nie wystąpiło nic przerażającego, żadne zjawisko jakoś silnie wpływające na dziewczynę, jednak ona na każdym kroku wpadała w czarną rozpacz i nie potrafiła wziąć swojego życia we własne ręce. Myślę, że powyższy cytat idealnie podsumowuje Emmę w tej części. Miałam wrażenie, że praktycznie jedyne co ona robiła to płakała. Rozumiem, że napotykały ją różne przykre sytuacje w jej życiu, ale reagowanie na wszystko płaczem to była już dla mnie irytująca przesada. Szczególnie w porównaniu do pierwszych części, gdzie to dzielnie stawiała czoła każdym przeszkodom.

I oczywiście wytłumaczenie jej ucieczki… dla mnie było kompletnie pozbawione logiki. Co to w ogóle za pomysł chronienia ukochanej osoby przez sprawienie jej najgorszego bólu, zrujnowanie jej życia i przy okazji zniszczenia też samej siebie? A kiedy już Evan zdołał się skontaktować z Emmą i wszystko mogłoby się ułożyć jak najbardziej pomyślnie, ta unikała go i nie chciała mieć z nim do czynienia… Nie rozumiem tego w ogóle, nie umiałam utożsamić się w tej części z bohaterką i to pewnie dlatego moje bardziej negatywne uczucia co do tej części.

Ale dosyć o wadach. Książka ta tak samo jak dwie jej poprzedniczki jest niezwykle emocjonalna, poruszająca i bolesna. Tak silne emocje jak tu rzadko można znaleźć w innych książkach. Na dużą uwagę zwraca tu Sara, jak zwykle pomocna i oddana Emmie, pomimo że nie zawsze zgadzała się z jej wyborami, a także nowe przyjaciółki głównej bohaterki, które mimo że znały ją krótko, były jej wierne i lojalne pomimo skomplikowanego charakteru i odtrącającej postawy dziewczyny. Także Evan zdeterminowany, by złożyć to, co kiedyś rozprysło się na kawałki i uleczyć rany ukochanej dziewczyny. Nie wiem, jak to dokładnie określić, ale ta książka ma w sobie pewną magię. To chyba miłość i oddanie sprawiają, że wydarzenia i dialogi bohaterów choć z pozoru proste, opisane są w niesamowitym stylu. Słowa tego nie opiszą, po prostu żeby poznać ten niezwykły klimat, trzeba tę książkę przeczytać.

W powieści tym razem na przemian poznajemy myśli i zachowania z punktu widzenia nie tylko Emmy ale i
Evana. Stanowi to ciekawy, a zarazem konieczny zabieg pozwalający wyjaśnić pewne wątki związane z przeszłością Evana i odkryć jego tajemnice. To sprawia, że kończymy książkę bez żadnych niedomówień, zamykając historię Emmy i wszystkie wątki z nią związane.

Myślę, że „Biorąc oddech” wypada nieco słabiej na tle poprzednich książek z tej serii. Mimo to uważam, że warto po nią sięgnąć, by rozwiać wszelkie tajemnice Emmy. Może należy tylko podejść do niej z pewnym dystansem i nie oczekiwać po niej równie fenomenalnej historii. A odnośnie już całej trylogii, to serdecznie zachęcam do zapoznania się z nią.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Feeria.

17 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze tej serii. Zastanawiam się, czy tak samo oceniałabym trzecią część, bo zazwyczaj po dwóch pierwszych książkach z cyklu jestem tak przywiązana do bohaterów, że prawie nic nie jest w stanie mnie zniechęcić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze tej serii. Zastanawiam się, czy tak samo oceniałabym trzecią część, bo zazwyczaj po dwóch pierwszych książkach z cyklu jestem tak przywiązana do bohaterów, że prawie nic nie jest w stanie mnie zniechęcić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne zdjęcia dobrałaś do tej recenzji :)
    Po książkę raczej nie sięgnę, staram się wybierać teraz lżejsze lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej serii same pozytywne rzeczy, ale niestety jeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej z części :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsze jest rozczarowanie, kiedy chcesz przeczytac cudowną książkę, a ona nie będzie w pełni tym, czego oczekiwałaś. Nie miałam okazji czytać żadnego tomu, ale przez wysyp recenzji czuję się zachęcona. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach całą serię. A dzisiaj to już czwarta recenzja tej książki jaką czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam pierwszy tom, ale mam wielką ochotę dokończyć tą serię. Bardzo mi się podoba, że historia w ostatniej części będzie również z punktu widzenia Evana :D

    OdpowiedzUsuń
  8. hmm a ja jeszcze nie czytałam recenzji tej książki :D

    OdpowiedzUsuń
  9. zdjęcia fajnie pasują do klimatu recenzji i książki samej w sobie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdzie nie wejdę tam widzę tą książkę ostatnio. Kusi mnie cała ta seria. Chciałabym po prostu dowiedzieć się o co tyle szumu. Liczę też na mnóstwo emocji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie - jak pisała moja poprzedniczka - kusi mnie ta seria. A więc będę musiała koniecznie przeczytać :)

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba muszę w końcu poznać tę serię. Tyle o niej czytam, że aż mi głupio, że jeszcze jej nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Może ta część odrobinkę słabsza, ale i tak cała trylogia bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Może ta część odrobinkę słabsza, ale i tak cała trylogia bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak teraz zerkam na pierwszą część serii, która kurzy się na moim biurku i chyba w końcu czas po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę w końcu przeczytać swój egzemplarz :3 może teraz - cała noc przede mną :P

    OdpowiedzUsuń