sobota, 29 listopada 2014

„Wojna polsko ruska pod flagą biało-czerwoną” – Dorota Masłowska






Tytuł: Wojna polsko ruska pod flagą biało-czerwoną
Autor: Dorota Masłowska
Rok wydania: 
2003
Wydawnictwo: 
Lampa i Iskra Boża
Liczba stron: 206







Główny bohater książki to stereotypowy dresiarz, Andrzej Robakoski zwany Silnym. Akcja rozpoczyna się od wiadomości, że zostaje on porzucony przez swoją dziewczynę, którą to informację otrzymuje pośrednio od koleżanki. Wzbudza to w nim mieszaninę smutku ze zniechęceniem. Jednakże nie popada przez to w depresję ani się nie nudzi. Jego życie przeplatane jest spotkaniami z coraz to nowymi dziewczynami i dawkami amfetaminy, a wszystko to pod znakiem walki z Ruskimi i przygotowaniami do festynu z okazji Dnia bez Ruska.

Oto książka której forma jak i treść może nieźle przestraszyć, zniesmaczyć czy zgorszyć. Napisana językiem pełnym błędów wszelakich, slangu młodzieżowego i łaciny podwórkowej. Z pewnością nie wskazana dla językowych purystów. Z drugiej strony pełna przypadkowego seksu, amfetaminy, przemocy i wulgaryzmów, więc czytelnicy wrażliwi, z dużą dozą moralności także nie będą zadowoleni.

„Ani dzień dobry, ani spierdalaj, czyste chamstwo bez sztucznych barwników.”

Jak się można domyślić nie jest to literatura wysokich lotów zmuszająca do refleksji czy rozważań filozoficznych.  Raczej po książki sięga się po to, by się odchamić, ale w tym przypadku… łatwiej się można "uchamić".


A jednak co mnie w tej pozycji ujęło to humor, którego z pewnością nie można odmówić autorce. Raz po raz bawiły mnie myśli Silnego czy też dialogi, jakie prowadził, a to nie zdarza się w moim przypadku zbyt często. Z pewnością jeszcze parę lat temu, kiedy to koleżanka polecała mi tę pozycję, a ja byłam poważnym człowiekiem z nienaruszalnymi zasadami, książka by mi się nie spodobała, ale teraz… myślę, że wypożyczyłam ją w odpowiednim czasie, by spojrzeć na nią z innej strony i ostatecznie postawić przy niej plusa.

„[…] a my z Lewym rozglądamy się, przeczesujemy ręką włosy, sto procent niewinności, my z nią nie mamy nic wspólnego, nawet innej płci jesteśmy.”

Ciekawym środkiem zastosowanym przez autorkę było pojawienie się samej Doroty Masłowskiej jako bohaterki książki. Jednakże w ostatnich czasach osobiście natknęłam się na tego typu zabiegi i… zaczęło mnie już to denerwować. Dla mnie świadczy to trochę o arogancji i zbyt dużym poczuciu własnej wartości pisarzy, stawiających ich w złym świetle.

Jest to książka kontrowersyjna, odważna i aż trochę dziwi, że w ogóle została wydana. I tu ciekawostka, sama autorka napisała ją, mając 19 lat. Polecam osobom, które chciałyby przeczytać coś całkowicie innego, oderwanego od typowych książek, których schemat często jest porównywalny do innych. Trzeba tylko podejść do niej z pewnym dystansem, bo inaczej można przeżyć niemały szok.

7 komentarzy:

  1. Wystarczy mi film, po którym nie wiedziałam co mam myśleć :] Książki nie mam ochoty ruszać. I podziwiam Cię za odwagę :P:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś mała mnie interesuje ta książka :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmęczyłam ją do końca, jednak proza Masłowskiej nie jest dla mnie. Nigdy więcej już jej nie dotknę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się nie udało nawet obejrzeć filmu do końca, jestem pewna że z tą książką będzie podobnie - dlatego na pewno po nią nie sięgnę. :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie nie, to zdecydowanie nie moje klimaty. Wszystkie te dialogi i teksty zawarte w książce tylko niepotrzebnie by mnie zdenerwowały:)

    OdpowiedzUsuń
  6. dla mnie z Masłowska jest marną pisarką, a jeszcze gorszą aktorką i (o zgrozo) piosenkarką. Aż wstyd mi, że mieszkam w mieście, z którego się wywodzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, nie... Po przygodzie z książką „Nocne zwierzęta” Patrycja Pustkowiak, która chyba ma ten sam klimat, stanowczo odmawiam temu tytułowi. Obawiam się, że drugi raz mogłabym czytania nie przetrwać xD

    OdpowiedzUsuń