Tytuł: Tu, gdzie jest serce
Autor: Billie Letts
Rok wydania: 2004
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2004
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 336
Novalee Nation to
siedemnastolatka w siódmym miesiącu ciąży, która od zawsze miała pecha do
siódemek. Porzucona przez swojego chłopaka w trakcie jazdy do Kalifornii i
pozostawiona na pastwę losu, bez dachu nad głową i środków do życia zamieszkuje
w supermarkecie. Wkrótce poznaje dobrych, ciepłych ludzi, którzy skłonni są jej
pomóc.
Kilka lat temu czytałam parę
książek traktujących o nastolatkach w ciąży i każda z nich mówiła o trudach,
jakie je napotykały i niełatwych decyzjach, które musiały podjąć. Szczerze
powiedziawszy liczyłam na coś podobnego w tej książce, ale ma ona całkiem inny
charakter. Od początku historia Novalee jest, krótko mówiąc, naiwna. Napotyka
na samych dobrych ludzi, którzy m. in. pozwalają jej zamieszkać u siebie
(całkiem obcej osobie z ulicy!), dają jej pożywienie, zajmują się jej
dzieckiem, pożyczają samochód, mimo że pieniędzy przynajmniej na początku nie
ma żadnych. Wszystko jest piękne i kolorowe tylko… gdzie tu realizm? Chyba, że
to ja żyję na całkiem innym świecie.
Cechą głównej bohaterki
również jest naiwność, a także niedojrzałość i totalna beztroska. Po pierwsze
zaraz po porzuceniu jej przez chłopaka zamiast zacząć szukać, a chociażby
myśleć o jakimkolwiek schronieniu, ta ucina sobie pogawędki z nowo poznanymi
ludźmi, jak gdyby nigdy nic, a dopiero pod wieczór dopuszcza do siebie myśl, że
nie ma dachu nad głową i że to jednak jest problem. Po drugie sytuacja w której
siedemnastolatka świeżo po urodzeniu dziecka na trzeciej randce ląduje w łóżku
z prawie nieznajomym mężczyzną, po czym wydaje jej się, że znów jest w ciąży,
jest godna chyba tylko złapania się za głowę. I mogłabym tu wymieniać jeszcze
wiele tego typu przykładów… Co prawda z biegiem lat Novalee wydoroślała i
zmądrzała, a pod koniec decyzja, którą podjęła nawet i mnie ujęła, ale
wcześniejsze sytuacje, których była bohaterką zdecydowanie pozostawiają niesmak
co do jej postaci.
Akcja książki toczy się
przez bodajże 8 lat i przez ten czas dzieje się w niej zarówno za dużo jak i za
mało. Tam, gdzie oczekiwałam szczegółów w pewnych sytuacjach, zabrakło ich. Za
to miało miejsce wiele zdarzeń, które wcale nie uatrakcyjniały akcji, a za to
sprawiały wrażenie wepchniętych na siłę. Porzucenie, poród w markecie, więzienie,
śmierci, pogrzeby, śluby, alkoholizm, porwanie, ciąże, pedofilia, gwałt… i żeby
to wszystko wydarzyło się na 300 stronach… to stanowczo za dużo.
Zakończenie książki jest
wzruszające, poruszające i dobrze napisane w przeciwieństwie do reszty pozycji.
Myślę, że to ono jeszcze jako tako broni całej powieści.
Podsumowując, książki nie
polecam. Może ma ona pozytywny wydźwięk, pokazuje, że świat nie jest tak zły,
uczy, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach w końcu można odnaleźć rozwiązanie
i wyjść na prostą, ale jest ona tak niemożliwie naiwna, że to aż drażni.
Osobiście męczyłam się przy jej czytaniu, a doszłam z nią do końca tylko
dlatego, że mam głupi nawyk, że jeśli coś zacznę, to już muszę skończyć.
Nie mam teraz zbytnio nastroju na męczenie się przy takiej książce. Raczej sobie ją odpuszczę i nie sięgne po nią chyba nigdy. Dzięki za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńTak wiele książek, tak mało czasu... :(
OdpowiedzUsuńPomimo tego, że się przy niej męczyłaś, ja mam na nią ochotę. :)
OdpowiedzUsuńPoszukam tej książki w bibliotece :) mam nadzieję, że ją znajdę :)
OdpowiedzUsuńO matko... Nie, nie, stanowczo podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak ważne wartości zostały wrzucone w tak infantylną fabułę. Wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńSpasuję, nawet dla tak dobrego zakończenia nie będę czytać całej powieści.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam. W podobnym klimacie była książka "Bez odwrotu" Jany Frey, ale ją akurat dobrze się czytało. Nie porywała jakoś bardzo, ale też nie męczyła.
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że jakaś ciekawa książka o której wcześniej nie słyszałam - na pewno się na nią nie skuszę. dzięki za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńtym razem nie skuszę się :)
OdpowiedzUsuńGdybym nie przeczytała Twojej recenzji to chętnie bym przeczytała te książkę. A tu taki zonk. Na co dzień spotykam nastolatki w ciąży i znam kilka ciekawych przykładów dziwnych zachowań :] na szczęście są też przypadki pozytywne :)
OdpowiedzUsuń