piątek, 21 listopada 2014

„Tu, gdzie jest serce” – Billie Letts






Tytuł: Tu, gdzie jest serce
Autor: Billie Letts
Rok wydania: 
2004
Wydawnictwo: 
Świat Książki
Liczba stron: 336







Novalee Nation to siedemnastolatka w siódmym miesiącu ciąży, która od zawsze miała pecha do siódemek. Porzucona przez swojego chłopaka w trakcie jazdy do Kalifornii i pozostawiona na pastwę losu, bez dachu nad głową i środków do życia zamieszkuje w supermarkecie. Wkrótce poznaje dobrych, ciepłych ludzi, którzy skłonni są jej pomóc.

Kilka lat temu czytałam parę książek traktujących o nastolatkach w ciąży i każda z nich mówiła o trudach, jakie je napotykały i niełatwych decyzjach, które musiały podjąć. Szczerze powiedziawszy liczyłam na coś podobnego w tej książce, ale ma ona całkiem inny charakter. Od początku historia Novalee jest, krótko mówiąc, naiwna. Napotyka na samych dobrych ludzi, którzy m. in. pozwalają jej zamieszkać u siebie (całkiem obcej osobie z ulicy!), dają jej pożywienie, zajmują się jej dzieckiem, pożyczają samochód, mimo że pieniędzy przynajmniej na początku nie ma żadnych. Wszystko jest piękne i kolorowe tylko… gdzie tu realizm? Chyba, że to ja żyję na całkiem innym świecie.

Cechą głównej bohaterki również jest naiwność, a także niedojrzałość i totalna beztroska. Po pierwsze zaraz po porzuceniu jej przez chłopaka zamiast zacząć szukać, a chociażby myśleć o jakimkolwiek schronieniu, ta ucina sobie pogawędki z nowo poznanymi ludźmi, jak gdyby nigdy nic, a dopiero pod wieczór dopuszcza do siebie myśl, że nie ma dachu nad głową i że to jednak jest problem. Po drugie sytuacja w której siedemnastolatka świeżo po urodzeniu dziecka na trzeciej randce ląduje w łóżku z prawie nieznajomym mężczyzną, po czym wydaje jej się, że znów jest w ciąży, jest godna chyba tylko złapania się za głowę. I mogłabym tu wymieniać jeszcze wiele tego typu przykładów… Co prawda z biegiem lat Novalee wydoroślała i zmądrzała, a pod koniec decyzja, którą podjęła nawet i mnie ujęła, ale wcześniejsze sytuacje, których była bohaterką zdecydowanie pozostawiają niesmak co do jej postaci.

Akcja książki toczy się przez bodajże 8 lat i przez ten czas dzieje się w niej zarówno za dużo jak i za mało. Tam, gdzie oczekiwałam szczegółów w pewnych sytuacjach, zabrakło ich. Za to miało miejsce wiele zdarzeń, które wcale nie uatrakcyjniały akcji, a za to sprawiały wrażenie wepchniętych na siłę. Porzucenie, poród w markecie, więzienie, śmierci, pogrzeby, śluby, alkoholizm, porwanie, ciąże, pedofilia, gwałt… i żeby to wszystko wydarzyło się na 300 stronach… to stanowczo za dużo.

Zakończenie książki jest wzruszające, poruszające i dobrze napisane w przeciwieństwie do reszty pozycji. Myślę, że to ono jeszcze jako tako broni całej powieści.


Podsumowując, książki nie polecam. Może ma ona pozytywny wydźwięk, pokazuje, że świat nie jest tak zły, uczy, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach w końcu można odnaleźć rozwiązanie i wyjść na prostą, ale jest ona tak niemożliwie naiwna, że to aż drażni. Osobiście męczyłam się przy jej czytaniu, a doszłam z nią do końca tylko dlatego, że mam głupi nawyk, że jeśli coś zacznę, to już muszę skończyć.

11 komentarzy:

  1. Nie mam teraz zbytnio nastroju na męczenie się przy takiej książce. Raczej sobie ją odpuszczę i nie sięgne po nią chyba nigdy. Dzięki za ostrzeżenie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak wiele książek, tak mało czasu... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo tego, że się przy niej męczyłaś, ja mam na nią ochotę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poszukam tej książki w bibliotece :) mam nadzieję, że ją znajdę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko... Nie, nie, stanowczo podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że tak ważne wartości zostały wrzucone w tak infantylną fabułę. Wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spasuję, nawet dla tak dobrego zakończenia nie będę czytać całej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej nie przeczytam. W podobnym klimacie była książka "Bez odwrotu" Jany Frey, ale ją akurat dobrze się czytało. Nie porywała jakoś bardzo, ale też nie męczyła.

    OdpowiedzUsuń
  9. A już myślałam, że jakaś ciekawa książka o której wcześniej nie słyszałam - na pewno się na nią nie skuszę. dzięki za ostrzeżenie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. tym razem nie skuszę się :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdybym nie przeczytała Twojej recenzji to chętnie bym przeczytała te książkę. A tu taki zonk. Na co dzień spotykam nastolatki w ciąży i znam kilka ciekawych przykładów dziwnych zachowań :] na szczęście są też przypadki pozytywne :)

    OdpowiedzUsuń