Tytuł: Klub samobójców
Autor: Daniel Koziarski
Rok wydania: 2008
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2008
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 320
Do przeczytania książki
zachęcił mnie, czego raczej nietrudno się domyślić, sam jej tytuł. Nie
wiedziałam do końca, o czym ona jest, a polskie nazwisko autora przez moje osobiste
uprzedzenia też nie za bardzo zachęcało do lektury, jednak ten tytuł… cóż, obok
niego nie mogłam przejść obojętnie i mimo że nie tak wyobrażałam sobie fabułę
owej powieści, muszę powiedzieć, że jestem zadowolona, że po nią sięgnęłam.
Rozdziały owej publikacji
podzielone są na 4 podrozdziały, z których każdy traktuje o innej osobie.
Michał, absolwent prawa i
asystent na uniwersytecie, znudzony życiem pewnego dnia loguje się na czacie
„Klub samobójców”, na którym to bierze udział w różnorakich dyskusjach, a także
prywatnie rozmawia z osobami chcącymi się zabić.
Magda, dziewczyna Michała,
w poszukiwaniu pracy wyjeżdża do Londynu, gdzie prowadzi rozwiązłe życie,
wyszukując coraz to nowych i mało moralnych rozrywek.
Maciej Trybulski, autor
przypadkowo dobrze przyjętej książki debiutanckiej stara się napisać kolejną
powieść. Jak się jednak okazuje, nie jest to dla niego wcale takie łatwe.
Psychoterapeuta, doktor
Wolniewicz w swoim gabinecie przyjmuje całą masę irytujących pacjentów, a każdą
wizytę bezustannie przelicza na pieniądze.
„Klub samobójców” to
książka przesiąknięta czarnym humorem, satyrą, ironią, cynizmem i sarkazmem. Nie
mogę powiedzieć, że polecam ją wszystkim, bo wiem, że nie wszystkim się ona spodoba.
Niektórzy mogą uznać ją za zbyt prześmiewczą, lekceważącą, gorszącą, wulgarną.
Cóż mogę powiedzieć o tej książce? Ma ona na pewno swoisty charakter i albo się
ją polubi albo znienawidzi. Ja osobiście mam specyficzny humor i często żarty
innych za bardzo mnie nie bawią, za to mogę się śmiać z rzeczy, które inni
uznają za kompletnie nie śmieszne i akurat ten styl pisarza do mnie przemówił.
Dużo bardziej podobało mi
się czytanie o losach Michała i Magdy, niż Macieja i Wolniewicza. Historie tego
ostatniego wydawały się wręcz nudne, chociaż od czasu do czasu zdarzały się
mistrzowskie, zwalające z nóg wizyty pacjentów jak np. karła. Za to moją
ulubioną postacią była Magda, chyba najbardziej cyniczna i wyróżniająca się z
bohaterów, której komentarze i przemyślenia bawiły mnie niezmiernie.
Zakończenie powieści
okazało się niezwykle zaskakujące, czego kompletnie się nie spodziewałam.
Fabuła książki toczyła się typowym dla bohaterów, nieco monotonnym tokiem i
myślałam, że koniec będzie równie spokojny i niczym się nie wyróżniający, ale
on… wywrócił wszystko do góry nogami, wpędzając mnie w osłupienie. Spodobały mi
się te zakończenia losów bohaterów, mimo że tragiczne, to jednak zawierające
też w sobie elementy humorystyczne. Właściwie to wszystkie, oprócz wątku Magdy
z której ostateczną decyzją nie mogłam się nijak pogodzić.
Mnie osobiście książka
bardzo przypadła do gustu. Jest ona na pewno niecodzienna i stanowi pewną
odskocznię od pozostałych pozycji. Jednakże uprzedzam, że nie jest ona
skierowana do każdego, także sięgnięcie po nią stanowi niejakie ryzyko. Mimo to
uważam, że warto je podjąć.
Sarkazm i czarny humor uwielbiam, ale od tej fabuły coś mnie po prostu odrzuca... Ale znam osoby, którym ta książka mogłaby się spodobać.
OdpowiedzUsuń"„Klub samobójców” to książka przesiąknięta czarnym humorem, satyrą, ironią, cynizmem i sarkazmem." - tym zdaniem kupiłaś mnie całą :)
OdpowiedzUsuńWarto by było się przyjrzeć takiej historii :)
OdpowiedzUsuńCzasem lubię sobie poczytać o takiej tematyce. Z chęcią więc przygarnę tę pozycję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books :)
Już sam tytuł przyciąga uwagę. Z chęcią zapoznałabym się z tą książką. :-)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki,ale tytuł rzeczywiście zwraca uwagę:) I choć ten czarny,specyficzny humor mnie trochę odstrasza, bo nie mam pojęcia czy przypadnie mi on do gustu, to jednak warto spróbować, jak wyżej piszesz, i samemu się przekonać.
OdpowiedzUsuńInteresujący tytuł, ale to chyba nie do końca jest książka dla mnie ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLiterackie ryzyko? Chętnie stawiam mu czoła i podejmuje takie swoiste małe wyzwania :) Tytuł rzeczywiście chwytliwy, zwracający na siebie uwagę, jednak kojarzy mi się z słabą "Salą samobójców"...
OdpowiedzUsuńczarny humor, satyra, ironia, cynizm i sarkazm - to właśnie przyciąga mnie do tej książki. Myślę, że po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMimo, że jesień to dla mnie czas kryminałów na pewno w jeden z tych długich zimowych wieczorów skuszę się na coś tak nietypowego. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja - mogłabym przeczytać tę książkę. :)
OdpowiedzUsuń