Dziś 1-szy stycznia, więc i czas na podsumowanie całego, zeszłego roku i tym samym jego zamknięcie. Kiedy tak sobie pomyślę o roku 2017, to nie do końca wiem, jak mam go ocenić. Z pewnością działo się sporo... ale chyba najlepiej odzwierciedli ten rok pewien książkowy cytat:
"Szale na wadze mojego życia prawie się zrównoważyły, ale jak zwykle, nie zbalansowały się idealnie. Kiedy już coś się poprawiło, coś innego musiało legnąć w gruzach. Zaakceptowanie tego było najtrudniejszą lekcją, którą musiałam odrobić."
Cały rok jeśli o coś się postarałam i to dostawałam, coś innego w zamian zostawało mi odbierane, więc niejako wychodziłam na 0. Moje życzenie na 2018 rok? Chciałabym, by dobre rzeczy w dużej mierze przewyższały złe, bym ostatecznie mogła zakończyć go z mocno dodatnim wynikiem. Ale przechodząc już do ostatecznego podsumowania:
Styczeń
Był to miesiąc imprez i w dużej mierze nauki na studia. Generalnie nijaki miesiąc, tak samo jak i każdy styczeń dla mnie. Strasznie nie lubię stycznia ani lutego (listopada też) i tylko czekam, aż te miesiące szybko dobiegną końca i w tym roku.
Luty
Luty oznaczał dla mnie 7 egzaminów pod rząd do zdania, więc i tego nie wspominam zbyt miło, choć ostatecznie wszystko poszło całkiem gładko. W lutym byłam na łyżwach, poznałam moją nieszczęsną promotorkę (!), polowałam w sklepach na wyprzedaże i chorowałam.
Marzec
W marcu zaczęło się dziać już ciekawiej. Wykupiłam karnet na siłownię od razu na 6 miesięcy (bo tak się opłacało). Biorąc pod uwagę to, że wcześniej na siłownię chodziłam sporadycznie, a głównie ćwiczyłam w domu, było to trochę ryzykowne. Jednakże jak się okazało, była to jedna z lepszych decyzji tego roku i na siłownię ciągiem chodzę po dziś dzień i nie wyobrażam sobie tygodnia bez paru treningów. Moim postanowieniem było wykonanie przynajmniej 130 treningów... mój kalendarz wskazuje, że wykonałam ich 128, lecz nie patyczkując się zbytnio, uznaję cel i tak za zrealizowany. Prócz tego byłam w parku trampolin i po raz pierwszy w pubie z planszówkami i nietypowymi drinkami, który to obecnie stał się tradycyjnym miejscem spotkań.
Kwiecień
W kwietniu zaczęłam chodzić na staż i to kolejna z ważniejszych rzeczy tego roku. Moim celem na rok 2017 było znalezienie pracy zgodnej z moim kierunkiem studiów, ale nie spodziewałam się, że będzie to staż nie tylko związany z kierunkiem ale i specjalnością, także rzeczywistość przewyższyła nawet moje oczekiwania.
Maj
Rozpoczął się panieńskim koleżanki w Krakowie, gdzie to m.in. po raz pierwszy miałam okazję wziąć udział w laserowym paintballu. Oprócz tego oczywiście klasycznie juwenalia (i koncert Organka oraz Domowych Melodii). Końcówka maja niestety przyniosła stratę, a co za tym idzie smutek i sporo refleksji nad kruchością życia.
Czerwiec
Czerwiec był znów głównie czasem egzaminów na uczelni. Oprócz tego był wypad na krewetki. I stuknął mi też kolejny rok życia - z roku na rok czuję się coraz starzej.
Lipiec
Lipiec był miesiącem małych wyjazdów, które bardzo miło wspominam. Najpierw wyjazd do Wrocławia z okazji zakończenia sesji i szybkie zwiedzanie jego najważniejszych punktów. To miasto zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Kolejno Warszawa, która była moim celem od wielu lat, ale nie wspominam jej zbyt dobrze. Oczywiście wypad z dziewczynami był bardzo mile i zabawnie spędzonym czasem, jednakże przynajmniej na chwilę obecną, gdybym miała przeprowadzić się do stolicy, to za nic bym tego nie zrobiła. Ostatni weekend padł na wyjazd do Krakowa i Dziórawego Kotła czyli lokalu inspirowanego Harrym Potterem.
Sierpień
To podobnie jak w zeszłym roku także jeden z lepszych miesięcy. Jego początek to wyjazd na Woodstock. Byłam na nim pierwszy raz w życiu i muszę przyznać, że klimat i przeżycia to coś wyjątkowego i nietypowego, co trudno jest opisać. Byłam również w muzeum zegarów. Ale największym wydarzeniem był rejs promami, gdzie to w ciągu kilku dni odwiedziłam Rygę, Sztokholm, Helsinki, Tallinn i wyczekiwany Petersburg. To była dla mnie fenomenalna podróż, którą myślę, że mało co będzie w stanie przebić.
Wrzesień
Tu już było spokojniej i bardziej monotonnie. Miesiąc upłynął mi na nauce do egzaminów poprawkowych i początkach z czytnikiem e-booków oraz powolnym żegnaniem lata i ciepłych dni.
Październik
W październiku nadszedł powrót na studia. Byłam również w Escape Roomie, a następnie na najdroższym i (najgorszym?) piwie życia. Moje było o smaku kawy i nie smakowało najgorzej, jednak inni nie mieli takiego szczęścia. Miesiąc ten przez pewną toksyczną osobę przyniósł mi również sporo stresu i nerwów, z których nie mogłam się wydostać przez długi czas. Na zakończenie miał miejsce krótki wyjazd do Ojcowa, z którego zdjęcia niestety dziwnym trafem wyparowały mi z telefonu.
Listopad to urodziny mojej siostry, udział w Festiwalu Smaku, gdzie jadłam różne nietypowe posiłki i pierwszy porządny śnieg. W listopadzie (o ile nie w październiku) byłam też w kinie na filmie "To". Niby na podstawie książki Kinga (którego nie lubię), niby mało straszny, a jednak całkiem polecam.
Grudzień
Grudzień minął mi głównie pod znakiem jarmarków, grzańców i nastrajania się do świąt. W pierwszy weekend byłam na jarmarku we Wrocławiu, a w kolejnym w Dreznie, gdzie ogrom dekoracji i pyszności robił wielkie wrażenie. Kolejno byłam też w kinie na "Listach do M. 3", ale niestety wyszłam mało usatysfakcjonowana. Na parę dni przed świętami już całkiem lokalnie byłam na jarmarku w Katowicach.
A na Nowy Rok życzę mało nerwów i stresu, dużo wewnętrznego spokoju, radości, spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze! :)
A na Nowy Rok życzę mało nerwów i stresu, dużo wewnętrznego spokoju, radości, spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze! :)
Rok pełen wrażeń jak widzę. Oby ten 2018 był jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuńRok pełen nowych doświadczeń. Super, zazdroszczę zwłaszcza podróży, bo tej nauki na studiach niekoniecznie ;)
OdpowiedzUsuńMało stresów i spokoju i dużo zdrowia, tego Tobie życzę :0
OdpowiedzUsuńA rok był widzę bogaty w podróże i smaczne jedzonko ;)
Widać, że sporo się działo... Toksyczne osoby rzeczywiście udręka - ja tak kiedyś cały miesiąc nic przez nerwowy ból brzucha prawie że nie jadłam. Dobrze, że wyrzuciłam tę osobę ze swojego życia! Co do siłowni, to też w tym roku więcej byłam razy, i na basenie. Teraz chcę ten rekord podbić do góry jeszcze :). Do parku trampolin sama bym się chętnie wybrała. A puby z planszówkami jak najbardziej popieram! U mnie się od tego właśnie zaczęło zakręcenie na planszówki i teraz mam cudowną grupkę ludzi, z którymi regularnie gram <3. Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńLubię takie podsumowania :D
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie i naprawdę sporo się działo. Życzę Ci, aby ten nowy rok był jeszcze lepszy od poprzedniego. ;)
OdpowiedzUsuńja na juwenalia już nie chodzę;p nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńCiekawy rok za Tobą :). Również życzę spokoju w roku 2018.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Odkąd zaczęłam trenować z trenerem odpuściłam sobie siłownie i wróciłam do treningów w domu (kwestie czasu mnie przerosły), ale kiedy tak pisałaś o tym karnecie to aż się uśmiecham do wspomnień z siłowni. Miało to swój gigantyczny urok :)
OdpowiedzUsuńNa „Listy do M 3” już nie poszłam, sam zwiastun jakoś mnie rozczarował, po za tym "LDM2" bardzo rozczarowały mnie tym przygnębiającym wątkiem z mamą Tosi i obawiałam się tego co zostanę w kontynuacji...
Życzę Ci, żeby ten 2018 rok był obfity w same pozytywne wydarzenia i przyniósł troszkę odpoczynku ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)