sobota, 15 sierpnia 2015

„Jedyne dziecko” – Jack Ketchum






Tytuł: Jedyne dziecko
Autor: Jack Ketchum
Rok wydania: 
2011
Wydawnictwo: 
Papierowy Księżyc
Liczba stron: 324







Arthura już od najmłodszych lat interesowało okrucieństwo i zadawanie zła. Sprawiał dobre wrażenie, jednak nigdy nie tolerował sprzeciwu, za który surowo karał. Lydia wychodząc za mąż za Arthura miała nadzieję na dobre i spokojne życie po błędach z przeszłości. Niestety jej małżeństwo jest dalekie od ideału. Kiedy Arthur  ją uderza, wyprowadza się z dzieckiem i decyduje na rozwód. Jak się okazuje mąż nie skrzywdził tylko jej. Wkrótce dociera do niej szokująca i przerażająca prawda dotycząca małego Roberta. Zamierza walczyć o zakaz zbliżania się Arthura do dziecka. Niestety ten za wszelką cenę będzie chciał udowodnić, że dziecko jest jego własnością.

To już druga książka autorstwa Ketchuma, którą miałam okazję przeczytać. Wcześniej słyszałam już wiele na temat tego pisarza. Że jego książki są obrzydzające, wstrząsające, koszmarne, drastyczne… Zresztą sam King, uznawany za mistrza grozy, jest pod ich wrażeniem, a o „Jedynym dziecku” wypowiada się następująco: „Jack Ketchum u szczytu swoich przerażających możliwości. Wstrząsająca powieść.” Po takiej opinii można spodziewać się naprawdę wiele…

Ale niestety ja tej całej atmosfery grozy, której oczekiwałam, nie odczułam – może po prostu na za dużo liczyłam. Książka, owszem, porusza straszny temat, z którym nikt nigdy nie powinien mieć styczności. Jednak ludzie po takich przeżyciach potrafią to w bardziej wstrząsający sposób opisać. Przerażający, chwytający za serce… Dla mnie w tej książce brakuje emocji. „Dziewczyna z sąsiedztwa”, którą wcześniej czytałam trzymała w napięciu, przerażała… Tutaj tego brakowało.

Na początku mamy ukazane urywki z dzieciństwa i młodości zarówno Arthura jak i Lydii. Okrutne pomysły w pewien dziwny sposób wzbudzają zainteresowanie. Niestety później atmosfera grozy w nich zawarta się ulatnia.


Nie mówię, że „Jedyne dziecko” jest książką złą. Ma rzecz jasna swoje plusy. Czyta się ją wręcz błyskawicznie, nie zanudza, nie usypia. Oprócz tego zawiera ciekawą historię, ale… dosyć zwyczajną. Thriller to dla mnie gatunek, który powinien przerażać, więc podciągnięcie „Jedynego dziecka” pod tę kategorię średnio mi pasuje. Myślę, że nie trzeba mieć do jej przeczytania mocnych nerwów, jak wiele osób o tym informuje (chociaż bardzo wrażliwi mogą mieć z nią jakiś problem).

P.S.: Post publikowany po długiej przerwie ze względu na upały, które doprowadzają mnie do szału i jednocześnie demotywują do wykonywania konstruktywnych działań. Co więcej, dziś okazało się, że jedna z napisanych przeze mnie recenzji w dokumencie tekstowym, mimo tworzonych kopii zapasowych, dziwnym trafem zniknęła. Ehh, musiałam się wyżalić :D Ale denerwowanie nic mi nie da, także biorę się do pracy i mam nadzieję, że szybko uporam się z zaległościami.

24 komentarze:

  1. Ciekawa jestem jakie ja bym miała odczucia po jej przeczytaniu.Ciekawa recenzja;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mocna i niebanalna lektura widzę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też źle znoszę upały :) A książkę chętnie bym poznała. I bardzo mi się podoba okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno jest pewne, ciekawa recenzja...podoba mi się to, jak piszesz o książkach

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę w końcu przeczytać jakąś książkę Ketchuma. Tyle dobrego słyszałam o jego prozie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja w przypadku dwóch powieści tego autora, które mam u siebie (w tym "Jedyne dziecko") liczę jednak na mocną, przerażającą lekturę. :)
    A co z tego wyniknie? Dowiem się jak przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dałabym szansę tej książce :)
    Mi ostatnio też zniknęła cała recenzja i byłam taka zła!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie książki Ketchuma są mocne, bardzo emocjonalnie podchodzę i do Jedynego Dziecka i do Dziewczyny z sąsiedztwa...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mój gatunek, a skoro jakoś szczególnie nie polecasz, to tym bardziej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie czytałam thrillerów, ale kiedyś muszę sięgnąć po taką książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym przeczytać coś tego autora, ale chyba ten tytuł nie będzie pierwszym ;) Bardziej mam ochotę na "Dziewczynę z sąsiedztwa" :)

    http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie bardziej polecam właśnie "Dziewczynę..." ;)

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego typu książki powinny być właśnie bardzo nacechowane emocjami. Jak na razie sobie odpuszczę

      Usuń
    2. Zostałaś nominowana do LBA :)

      Usuń
    3. Najs, dzięki! Odpowiem... tylko chyba w trochę dalszej przyszłości :)

      Usuń
  14. Mam na swojej półce "Dziewczynę z sąsiedztwa" próbowałam zdobyć "Jedyne dziecko" ale nigdzie nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  15. Książka zapowiada się bardzo ciekawie i niewykluczone, że kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. hmm to trzeba zacząć od tamtej albo nie własnie od tej aby po czymś mniej złowieszczego zabrać się za prawdziwe zło :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem czy mam ochotę... Jeśli piszesz, że nie wywołuje większych emocji, to chyba mija się to z celem gatunku ;).

    OdpowiedzUsuń