czwartek, 30 kwietnia 2015

Kwiecień 2015 - podsumowanie!

Kwiecień mijał sobie spokojnym i stabilnym tempem aż do połowy, później przeleciał jak z bicza strzelił i ani się obejrzałam, kiedy jego końcówka dobiegła końca. 

Najważniejszą nowiną jeśli chodzi o ten miesiąc jest chyba to, że w końcu po pół roku nastawiania się psychicznego, wykupiłam sobie karnet na siłownię&fitness. Początkowo miałam zamiar chodzić głównie na siłownię, w rzeczywistości częściej jestem na zajęciach z fitnessu, bo bardziej mnie motywują ludzie i narzucony plan ćwiczeń. Generalnie rzecz biorąc jestem pozytywnie zaskoczona, że nie tracę chęci do działania i przynajmniej 5 razy w tygodniu jestem na siłowni, bo inaczej mi tego brakuje.

Za ćwiczeniami poszło zdrowe odżywianie, bo w końcu za jakiekolwiek zmiany w ciele odpowiedzialny jest w 70% sposób żywienia. Chociaż tym razem nie popadam ze skrajności w skrajność, tak jak to kiedyś bywało. Nie zamierzam mieć wyrzutów sumienia, gdy zdarzy mi się zjeść coś mniej wartościowego.

W tym miesiącu udało mi się również być na koncercie "Domowych Melodii". Znacie ten zespół, słuchacie, lubicie? Ja jedną z ich piosenek usłyszałam przypadkowo jakieś 2 lata temu i od razu wpadła mi w ucho, co wcale nie często się zdarza w moim przypadku. Była to "Buła" do której to do tej pory mam spory sentyment ;) Parę miesięcy temu zastanawiałyśmy się z koleżanką na jaki koncert mogłybyśmy pójść i wtedy wymieniłam ten zespół. I przeglądając ostatnio gazetę, zobaczyłam, że gra on, na dodatek w moim mieście - jak na zawołanie ;) Dlatego nie mogłyśmy sobie tego koncertu odpuścić.

Skrzypokrzywa!
Jako miłośniczki mięsa wbrew logice wybrałyśmy się też z jedną koleżanką do... restauracji wegetariańskiej. Ciekawe było to doświadczenie, nie powiem że nie. Do wyboru wiele dań, których nazwy widziałam pierwszy raz w życiu. W końcu skusiłyśmy się na Borek, czyli rodzaj ciasta ze szpinakiem, serem bodajże feta i pewnie czymś jeszcze. Było smaczne, chociaż ostatecznie zgodnie stwierdziłyśmy, że do mięsa się nie umywa ;)

Co do książek to na początku miesiąca czytanie szło mi gładko. Niestety później przez załatwianie różnych spraw spowolniłam się. Ostatecznie przeczytałam do końca 4 książki, chociaż udało mi się przeczytać też większą część długo wyczekiwanego przeze mnie "Wilka z Wall Street".

Podsumowanie kwietnia w porównaniu do innych miesięcy mam wrażenie, że jest dość lakoniczne, a i pozbawione większej liczby zdjęć, ale jakoś ciągle zapominałam o ich robieniu. Mam nadzieję, że w maju będzie lepiej. A tymczasem życzę Wam udanej majówki - wypoczywajcie i bawcie się dobrze :)

22 komentarze:

  1. Ja piję pokrzywę zbieraną w maju, mam zawsze zapas na cały rok. O siłowni nawet nie myślę, nie mam zacięcia do ćwiczeń fizycznych.

    OdpowiedzUsuń
  2. pokrzywę pijam od dwóch lat i ją wielbię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Natomiast ja kiedyś piłam pokrzywę - teraz jakoś nie potrafię się na nią przestawić :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja obiecuję sobie zapisać się na siłownie od dłuższego czasu, ale jeszcze tego nie zrealizowałam... Fajnie, że Tobie się udało ;)
    Przyjemnej majówki! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja piłam pokrzywę, ale po kilku dniach rano miewałam lekkie nudności i zawroty głowy. Na opakowaniu w działaniach niepożądanych, choć rzadko spotykanych, właśnie to się znalazło. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ambitny kwiecień u Ciebie! Też do końca przeczytałam 4 książki.Życzę nam obu dobrego maja ;* :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mam jakoś tak, że odechciewa mi się ćwiczyć, gdy tylko robi się cieplej;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale zazdroszczę Ci tego koncertu, słucham sobie czasem Domowych Melodii - mega pozytywny zespół. Skrzypokrzywa rządzi :)) już się przyzwyczaiłam do smaku, choć na początku bardzo mi przeszkadzał.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak w tym Borku był ser feta to na pewno bym zjadła :D chociaż mięsko to jednak mięsko ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też od jakiegoś czasu zbieram się, żeby chodzić regularnie na siłownię. Jednak jakoś cały czas odkładam to na później. Sama bardzo chcę przeczytać "Wilka z Wall Street". Mam nadzieję, że będzie niedługo na jakiejś promocji :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja Ci zazdroszczę motywacji! Super, że wykupiłaś ten karnet:)

    OdpowiedzUsuń
  12. OO restauracja wegetariańska:) WOW! Też bym się wybrała ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Podsumowaniami motywujesz mnie do ćwiczeń, co wciąż odkładam. Uwielbiam herbatkę z pokrzywy, ale skrzyp mnie odstrasza. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo mi się podoba Twoje podsumowanie miesiąca. Fajnie, że piszesz o wszystkim, co się wydarzyło, a nie tylko o książkach :) Miłej majówki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Po maturach też chcę wziąć się za siebie. Może nie siłownia, ale ćwiczenia w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja początkowo (kilka lat temu) zaczynałam ćwiczyć na siłowni, a jak zaczęłam chodzić na zajęcia fitness to się w nich zakochałam - a w szczególności to Zumba mnie zachwyciła. :)
    Ale przyznaję, że ostatnio się rozleniwiłam - muszę wrócić do regularnych ćwiczeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Gratuluję motywacji co do cwiczęń :)
    A domowe melodie uwielbiam, kocham, ubóstwiam :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Zazdroszczę wyjścia do restauracji. Ja na siłownię nie chodzę, ale za to biegam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja się wyżywam na badmintonie :D po pracy nie mam siły na siłownię...

    OdpowiedzUsuń
  20. Też coś staram się zdrowotnie zmienić, ale na razie mi średnio idzie...

    OdpowiedzUsuń
  21. Sama chciałam wykupić sobie karnet na siłownie, ale moja praca nieco mi to uniemożliwia. Czasami siedzę w niej po 12 h i nie mam weny ( i niekiedy czasu ) by poćwiczyć, niestety.

    Za to udało mi się przeczytać dość sporo książek ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Całkiem niezły ten kwiecień u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń