niedziela, 28 grudnia 2014

„Sekretnik” – Katarzyna Michalak






Tytuł: Sekretnik
Autor: Katarzyna Michalak
Rok wydania: 
2011
Wydawnictwo: 
Albatros
Liczba stron: 360







„Sekretnik” to książka podzielona na dwie części. Pierwsza z nich jest poradnikiem, który ma na celu naukę skutecznego marzenia. Tak, by realizować swoje cele, a nie odkładać je na daleką przyszłość. Druga zaś stanowi zbiór felietonów autorki. Przedstawia w nich ona własne wspomnienia, przemyślenia czy historie.

Zanim sięgnęłam po tę książkę słyszałam wiele dobrych opinii o pisarce. Najbardziej chciałam przeczytać „Bezdomną” jej autorstwa, ale jakoś do tej pory nie miałam okazji na nią natrafić. Udało mi się za to dostać „Sekretnik”, po którym to przeczytaniu… mam uraz i nie wiem, czy kiedyś jeszcze sięgnę po coś oznaczonego nazwiskiem Michalak.

Zacznę od pierwszej części, w której autorka dzieli się pomysłami na to jak realizować własne marzenia. Już od samego początku drażniło mnie nazewnictwo Michalak, która nadała id, egu i superegu kolejno nazwy Edzia, Ega i Nadega i posługiwała się nimi do końca książki. Nie wiem czy miało to na celu rozbawienie czytelnika czy też może przybliżenia mu psychologicznych struktur w bardziej przyziemny sposób.  W każdym razie żadnego z nich nie spełniło, a jedyne co umożliwiło to zastanowienie się nad tym, czy autorka ma czytelnika za idiotę. Przechodząc jednak do samych rad… cóż, raczej nie można z nich wynieść zbyt wiele. Dużo teorii i mało prawdopodobnych pomysłów, niewiele konkretnej praktyki. Rozumiem, że wszystko zaczyna się w naszych głowach i ważne jest, by przekonać siebie samych, że chcieć to móc. Ale… czy np. rada dotycząca zapisania całego zeszytu własnym marzeniem to już nie przegięcie? Dla mnie to czyste marnowanie czasu, który można by przeznaczyć na próby realizacji owego marzenia czy chociaż zastanowienie się, jak do niego dążyć.

Co drugiej części… była jeszcze gorsza niż pierwsza i ciężko mi uwierzyć, że coś takiego w ogóle zostało opublikowane. Nie wrzucając wszystkiego do jednego worka, rozdziały „Bajka o księżniczce i księciu” oraz „Kroniki Semiraminy – fragmenty” były jeszcze w porządku. Miały swój sens i morał, były impulsem do przemyśleń i cokolwiek do tej książki wnosiły. Jednak co do całej reszty… stanowiła ona jeden, wielki, niczym nieuzasadniony bełkot bez podsumowania. Narzekanie na wakacje, na mężczyzn, na pocztę, na podatki… takie wywody można przeprowadzać sobie w myślach, ewentualnie pleść znajomym, jak już nie ma o czym, ale żeby zamieszczać to w książce… po co, w jakim celu? Jak dla mnie to kompletna pomyłka.

Zarówno pierwsza jak i druga część książki teoretycznie miały być utrzymany w żartobliwym tonie. Teoretycznie, bo w praktyce humor autorki bardziej irytował, niż w jakimkolwiek stopniu bawił. Mnie osobiście kojarzył się z poziomem stereotypowych, płytkich gimnazjalistek. I tyle w temacie.


„Sekretnik” jest książką praktycznie „o niczym”. Jeśli jeszcze pierwsza jej część ma jakikolwiek sens i można ją przeczytać, tak drugą… stanowczo odradzam. Rozumiem, że marzeniem autorki było pisanie książek. Sama również takowe posiadam, ale póki nie mam konkretnej, dobrej koncepcji, to nie robię tego na siłę, żeby tylko coś było... bo i po co? Takie rzeczy można pisać do szuflady. Na książce się zawiodłam i w związku z tym zdecydowanie jej nie polecam.

17 komentarzy:

  1. Ja czytałam dwie książki tej Autorki. Po drugiej tak się zraziłam, że już po nic więcej nie sięgnę. A "Bezdomnej" to dobrze, że nie czytałaś, z tego, co u sprawdzonych blogerek czytałam...

    Polecam za to to, co teraz czytam: "Zatracona sztuka słuchania" (Micheal R. Nichols). Dużo lepszy sposób na spędzenie czasu ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak nie miałam zamiaru sięgać po książkę i widzę , że dobrze postanowiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie przepadam za panią Michalak... :/
    Zawiodłam się po "Grze o Ferrin" :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię prozę Michalak,ale nawet jej nazwisko na okładce nie przekona mnie do síęgnięcia po jakikolwiek poradnik;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z książek pochodzących spod pióra autorki interesują mnie jedynie te, które należą do serii z kokardką oraz z czarnym kotem. Reszta jakoś w ogóle mnie nie przekonuje, zresztą mnogość negatywnych recenzji mówi sama przez siebie:) Szkoda tylko, że zaczęłaś od tytułu, który był aż tak nieudany.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja niestety nie przepadam za literaturą pani Michalak.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od tej autorki trzymam się z dala. Po prostu nie przekonuje mnie do siebie jej twórczości i nikt już raczej tego nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie sądziłam, że to książka o niczym. Jestem zdziwiona, raczej nie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Naczytałam się tylu, podobnych do Twoich, recenzji książek tej autorki, że mimo iż nie czytałam żadnej jej książki, nie mam zwyczajnie ochoty, by po nie sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zupełnie nie mam ochoty na ten tytuł i po Twojej recenzji widzę, że nie mam czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z książkami pani Michalak to jest tak, że albo się je wychwala pod niebiosa albo miesza z błotem :) jako, że nigdy nie czytałam żadnej jej książki to już sama nie wiem jak to z tym jest :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też nie przepadam za twórczością pani Michalak, dlatego na pewno nie sięgnę po ,,Sekretnik".

    OdpowiedzUsuń
  13. Jako jedna z niewielu nie czytałam jeszcze nic tej autorki, także nie potrafię się wypowiedzieć na temat jej twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam kilka książek Michalak, miło je wspominam jako odskocznię od thrillerów i kryminałów, zakładałam, że pewnie kiedyś sięgnę po "Sekretnik", ale po Twojej recenzji już mi przeszło ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pierwszą część może przeczytam , ale drugiej już nie zamierzam . Nie chcę się zawieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mi wystarczyło "Ogród Kamili" z serii kwiatowej i teraz mam traumę. Absolutnie szeroko omijam nazwisko Michalak :]

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam sporo powieści Katarzyny Michalak, które mi się podobały, ale "Sekretnik" celowo pominęłam, bo miałam przeczucie, że ta książka nie trafi w mój gust. Widzę, że to była dobra decyzja.

    OdpowiedzUsuń