piątek, 5 grudnia 2014

„Fausta” – Krystyna Kofta






Tytuł: Fausta
Autor: Krystyna Kofta
Rok wydania: 
2010
Wydawnictwo: 
W.A.B.
Liczba stron: 440






Fausta, 14-letnia, „trudna” dziewczyna zostaje sprzedana przez swoją matkę - alkoholiczkę o 40 lat starszemu mężczyźnie, Filipowi Fołtynowiczowi. Ten początkowo posyła ją do szkoły klasztornej, by po dwóch latach wziąć z nią ślub. Od tej pory Fausta przyjmuje pokorną, uległą i wdzięczną postawę wobec męża, w głębi serca jednak, czekając tylko na jego śmierć, która jak na ironię losu wcale tak prędko nie nadchodzi. Kiedy jednak następuje ten moment, Fausta w końcu jest wolna i zabiera się za realizację swojego planu, którego tajemnicy nie zdradziła nawet najbliższej przyjaciółce.

Akcja książki rozgrywa się, kiedy sama Fausta ma już 40 lat z hakiem, chociaż mimo swojego wieku stara się za wszelką cenę zatrzymać młodość, zarówno jeśli chodzi o aparycję, jak i sposób myślenia. Jej przyjaciółka Bogna spisuje dzieje jej życia. Pisze tak całymi latami, jej powieść się rozrasta, choć w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że nie wszystko o czym słyszy od przyjaciółki jest zgodne z prawdą. W książce występują liczne retrospekcje, które przybliżają dzieciństwo Fausty, jej lata w klasztorze, jak i młodość u boku Filipa.

Powieść jest nieco zawoalowana, początkowo bardzo wciąga i zachęca do poznania dalszej historii Fausty. Dzieciństwo kobiety nie jest najłatwiejsze, musi walczyć o uwagę rodziców, którzy faworyzują jej młodszą siostrę. Później jest świadkiem staczania się w dół rodzicieli na drodze alkoholizmu i prostytucji. Ta część jest zdecydowanie najciekawsza z całej książki.

Później czekałam na rozwinięcie wątku o życiu klasztornym i miłości Fausty do jednej z sióstr, ale… się nie doczekałam. A może sama dopowiedziałam sobie coś, czego wcale nie było? Także dzieci Fausty zepchnięte są na margines powieści i nie wiadomo o nich praktycznie nic. Dopiero pod koniec dowiadujemy się z wypowiedzi jej syna, że brakowało im miłości, bo kobieta była za młoda na macierzyństwo i właściwie to sama była wychowywana przez Filipa.

Po tym etapie fabuła książki zaczyna nużyć, nieustannie zataczając kręgi wokół powolnej śmierci Filipa, dążeniu Fausty do zachowania młodości, historii jej dawnych arystokratycznych przodków, a kłótniach Bogny z jej mężem i jej depresji. No dobrze, dotyka jeszcze tajemniczego planu Fausty i to właściwie na jego wyjaśnienie niecierpliwie czekałam. Ale… okazuje się ono mało zaskakujące, a właściwie to rozczarowujące. Cały czas byłam ciekawa, co zrobi Fausta po oczekiwanej śmierci Filipa. Czy rzeczywiście będzie tak szczęśliwa, jak to sobie wyobrażała? Początkowo pewnie uległaby czarowi wolności i mocy pieniędzy do dyspozycji.  Ale zastanawiało mnie czy z czasem nie zaczęłaby odczuwać jakiejś pustki. W końcu Filip był jedną z bardzo nielicznych, chcąc nie chcąc, bliskich jej osób. A później… zostałaby sama w wielkim domu, z jedyną przyjaciółką na koncie i bez jakiegokolwiek frasobliwego zajęcia. Czy nie zanudziłaby się na śmierć? Niestety na to jak i inne pytania nie dostałam odpowiedzi, bo książka skończyła się niemalże zaraz po śmierci Filipa.

W trakcie lektury można zastanowić się nad wagą wyglądu w życiu kobiety, umiejętnością przebaczania dla własnego dobra, brakiem akceptacji własnego życia czy rolą matki w życiu dziecka.


Lektury jednak nie polecam. Może nie do końca ją zrozumiałam, ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Wydawało mi się, że akcja ciągle tkwi w jednym miejscu i aż się prosiło, aby ruszyła z miejsca. Zakończenie również nie satysfakcjonujące, a przynajmniej nie aż tak bardzo jak oczekiwałam, brnąc przez tę książkę.

12 komentarzy:

  1. No cóż, brzmi nie najgorzej, choć przyznam szczerze, że na podobne historie muszę mieć naprawdę ochotę, by być wstanie ją docenić i jak na dzisiaj, to absolutnie nie jest ten monet ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do LBA !Jeśli masz ochotę na kilka pytań, to zapraszam!

      http://vegaczyta.blogspot.com/2014/12/lba-ii-i-iii-edycja.html

      Usuń
    2. Dzięki :) chętnie odpowiem na pytania, jak tylko znajdę trochę więcej czasu ;)

      Usuń
  2. Sam pomysł - ciekawy.
    Chętnie bym poczytała wartką akcję o małżeństwie z przymusu.
    A mimo to - jednak nie. Podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proza Krystyny Kofty nie jest łatwa. Akurat tej książki nie czytałam, więc się nie wypowiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł na fabułę niezwykle mnie zainteresował i myślę, że gdybym miała okazję to - mimo wszystko - sięgnęłabym po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Początek zapowiada się bardzo ciekawie - szkoda, że później jest już nie jest tak dobrze, ale mimo wszystko jak będę miała kiedyś okazję to ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama okładka mnie skutecznie odstraszyła...

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bym czekała na rozwinięcie wątku o miłości w klasztorze;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Posłucham Twojej opinii i nie będę jej czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Opis bardzo zachęcający, ale po Twojej recenzji jestem rozczarowana tą historią :]

    OdpowiedzUsuń
  10. Fabuła nawet wydaje mi się ciekawa, ale chyba też bym oczekiwała czegoś innego po tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń