Tytuł: Gnój
Autor: Wojciech Kuczok
Rok wydania: 2003
Wydawnictwo: W.A.B.
Autor: Wojciech Kuczok
Rok wydania: 2003
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 212
Początek roku 2010-tego, a tak mi się przynajmniej wydaje,
idę ulicą miasta, które jeszcze wtedy z racji braku większej z nim styczności
robi na mnie wielkie wrażenie… teraz
budzi tylko smutek i niechęć. Przede mną rzecz niebywała i nieczęsto
powtarzalna – happening z udziałem książek. Można wybrać jedną, przeczytać jej
fragment do mikrofonu na środku ulicy, a później zabrać ze sobą do domu.
Książki nieciekawe, ale biorę jedną, opasłą, sławnego autora, która to po dziś
dzień leży nietknięta na półce. Wykonuję swoje zadanie, a następnie mikrofon
przekazuję kolejnej osobie. Młodemu mężczyźnie, który mówi, że nie chce żadnej
książki, ale za to przeczyta fragment ze swojej ulubionej pt. „Gnój”. Pamiętam
lekki uśmiech na twarzy mojej mamy wywołany tym tytułem, nieco mniej sam
fragment książki.
Po 4 latach, natrafiając na publikację, chciałam ów fragment sobie
przypomnieć. Powyższą książkę przeczytałam od deski do deski, ale nic z niej
nie wydawało mi się znajome. Bo właściwie to fragment może wcale z niej nie
pochodził, a był wierszem Staffa o tym samym tytule? Może, pamięć zawodzi, a
mnie pozostała książka, która może wcale nie została przez nikogo
zarekomendowana.
„Gnój” to historia o rodzinie, można by rzec, patologicznej,
której głównym atrybutem jest pejcz. Narrator powieści, syn starego K.
wielokroć otrzymuje od niego razy, które wraz z wiekiem przeradzają się w
gnębienie słowne. Nie tylko przemoc fizyczna jest tu na porządku dziennym.
Rodzice dziecka dzień w dzień wszczynają awantury, rzucając niemałym wianuszkiem
przekleństw. Są do tego tak przyzwyczajeni, że jak sam bohater wspomina, nawet
gdy są w czymś ze sobą jednogłośni, nie potrafią rozmawiać bez podnoszenia
głosu. Wizję takiego życia opisuje narrator książki ani na jednej z jej kart, nie
ujawniając swojego imienia, a ograniczając się jedynie do przezwiska, jakim był
nazywany – gnój.
Książka porusza trudny i przygnębiający problem, jednak mimo
swojej tematyki nie przytłacza tragizmem. Opowiedziana jest z punktu widzenia
osoby przyzwyczajonej i właściwie pogodzonej ze swoją sytuacją, która na każdym
kroku, bo w szkole jak i sanatorium napotyka ponurą rzeczywistość i nieciekawe
towarzystwo. Właściwie to zawarte są w niej wątki humorystyczne, karykaturalnie
wręcz ukazujące co po niektóre postaci, wywołujące ironiczny uśmiech, jak i
pobłażanie względem bohaterów.
Tuż obok tragedii maltretowanego dziecka ukazana jest
również tragedia samego starego K. Człowieka w jakimś stopniu ambitnego i
przekonanego o własnej wartości, jednakże całkowicie niespełnionego życiowo. Z
jednej strony chcącego dla swojego syna, by ten w przyszłości doznał lepszego
życia niż on sam. Z drugiej znowu nie zapewniający mu bezpieczeństwa, używający
wobec niego pejcza, chcąc zaspokoić swoją rządzę władzy na kimś.
„Gnój” napisany jest językiem nietypowym dla książek, bo dosadnie
prostym, charakterystycznym dla osób z nizin społecznych, z jakich pochodzili
bohaterowie. Jak na śląską rodzinę przystało nie mogło obyć się też bez gwary
pochodzącej z tego rejonu. Oprócz tego autor zastosował liczne neologizmy i
wyliczenia. Czasem wręcz odpychające, jak w przypadku wątku ze śliną (który to
fragment nieszczęśliwie przypadło mi czytać w trakcie posiłku).
Jeśli chodzi o publikację, czyta się ją szybko, chociaż jest
to głównie zasługa niewielkiej liczby jej stron. Na pewno jest to książka
nietuzinkowa i jeśli ktoś chciałby przeczytać coś innego od otaczających nas
zewsząd typowych, amerykańskich czytadeł, w dodatku z niełatwą tematyką będzie
to publikacja dla niego.
Zainteresowałaś mnie. Przemoc domowa to trudny, ale ważny temat. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, wydaje się ciekawa, ale chyba nie dla mnie, choć czasem mam ochotę na tego typu ksiązki, więc będę ją miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tym tytule.
OdpowiedzUsuńCóż... sama nie jestem pewna, czy mam ochotę na zapoznanie się z tą historią - pewnie kiedyś chrapka się pojawi ;)
Zgadzam się, ze to książka nietuzinkowa, ale liczyłam na coś więcej. Troszeczkę się zawiodłam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam z 6 lat temu, jak nie lepiej. Pamiętam, że książka wywarła na mnie spore wrażenie swoją dosadności i brutalnością.
OdpowiedzUsuńNajpierw widziałam "Pręgi" - genialny, wspaniały, emocjonujący film! I być może to byl mój błąd, bo po seansie, "Gnój' aż tak bardzo mi się nie podobał.
OdpowiedzUsuńTrudno było nie słyszeć o tej książce. Całkowicie o niej zapomniałam w ferworze moich czytelniczych dokonań. Dzięki za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńJuż sobie zapisuję, żeby czasem nie zapomnieć :)
OdpowiedzUsuńSama w sumie nie wiem, ale zapiszę sb tytuł, bo trudną tematykę lubię, ale nie wiem jak będzie z wstawkami gwary śląskiej :D
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to o mnie świadczy, ale nie podoba mi się ta książka :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych pozycji, którą bardzo chciałabym, ba, zdecydowanie muszę przeczytać. Zresztą, moja mama często przypomina mi o tych wszystkich wartościowych lekturach, które każdy, wcześniej czy później, powinien poznać:)
OdpowiedzUsuńCzytałam już trzy razy. I nadal jestem pod wrażeniem tej lektury.
OdpowiedzUsuńCzytałam, trudna tematyka, ale jak najbardziej watro przeczytać. Widziałam również film "Pręgi".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Musiałam tę książkę kiedyś przeczytać na jakiś konkurs do szkoły. Strasznie mi się wtedy nie podobała. Skończyłam ją czytać jak najszybciej się dało, bo już po paru stronach miałam ochotę ją odłożyć.
OdpowiedzUsuń