czwartek, 8 maja 2014

„Kiki van Beethoven” – Eric-Emmanuel Schmitt






Tytuł: Kiki van Beethoven
Autor:
Eric-Emmanuel Schmitt
Rok wydania: 
2011
Wydawnictwo: 
Znak
Liczba stron: 152







Książka składa się z dwóch części. Pierwszej, o staruszce, która pewnego dnia po nabyciu maski Beethovena zdaje sobie sprawę, że jego twórczość, która kiedyś miała dla niej wielkie znaczenie, po drodze jakoś zatraciła na wartości. Zakup tej maski jest punktem zwrotnym w jej życiu. Kobietę, która po traumatycznym przeżyciu do tej pory przepełniona była niechęcią i obarczała winą synową, która zatraciła zadowolenie ze swojego życia, czeka długa droga w głąb siebie, by na nowo móc usłyszeć muzykę Beethovena, a tym samym pogodzić się z sytuacją i poczuć radość z życia.
Druga część to esej odnoszący się do życia samego autora. Jest pewnym porównaniem do opowieści w pierwszej części. Autor ujawnia w nim swój stosunek do Beethovena i uczucia, jakie w nim wywierał. Ponadto porównuje go do innych muzyków Bacha i Mozarta, próbując ustalić jego wyższość nad nimi.

Patrząc na okładkę książki, byłam przekonana, że jej bohaterką będzie mała dziewczynka, a tu co się okazuje? Że główną postacią jest starsza kobieta. To było pierwsze zaskoczenie co do tej książki. Drugim był fakt, że opowieść o Kiki toczyła się przez około 60 stron, a całą resztę zawierała wypowiedź samego autora, której się nie spodziewałam. Jeśli chodzi o pierwszą część zawiera ona wzruszającą historię. Opowiada o kobietach, z których każda posiada coś, co chce wymazać z pamięci, próbuje o tym zapomnieć. Dzięki Beethovenowi to, co miało być ukryte, wychodzi na wierzch, przynosząc kobietom ulgę i radość. Dodatkowo cała ta historia okraszona jest pełnym ripost ciętym językiem staruszki wywołującym uśmiech na twarzy.
Jeśli mowa natomiast o drugiej części, to niestety nie przypadła mi do gustu. Co prawda były w niej fragmenty, które dały mi do myślenia, jednak ta część w dużej mierze mnie nudziła. Może po prostu nie przepadam za tym, co pisze ten autor od siebie, bo często robi na mnie wrażenie kogoś zbyt pewnego siebie i wynoszącego się ponad innych.
Jak bardzo spodobała mi się pierwsza książka jaką przeczytałam autorstwa Schmitta, tak bardzo nie podoba i rozczarowuje mnie reszta jego publikacji, jakie udało mi się przeczytać. Póki co myślę, że nie będę dawać kolejnych szans jego książkom i dam sobie z nimi spokój na rzecz innych.

10 komentarzy:

  1. Tego autora znam tylko książkę "Oscar i pani Róża". Zamierzam w przyszłości sięgnąć po kolejne, ale na razie się z tym nie spieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kilka książek tego autora i przyznam, że jedne mi się podobały, a niektóre wcale.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że i mnie zanudziłaby z pewnością ta druga część książki. Choć przyznam, że uwielbiam książki autora i bardzo szanuję go jako pisarza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie czytałam Schmitta, choć ostatnio mam na niego ogromną ochotę :)
    Ale zacznę od innej książki, która mnie bardziej ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również nie przepadam za jego twórczością, która na mój gust jest potwornie płaska :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja muszę w końcu poznać twórczość tego autors. Trzeba ją znać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że chociażby z czystej ciekawości przeczytam tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Schmitt ma cos takiego w sobie, że gdy słyszę jego nazwisko to wiem co książka będzie miała w sobie i wiem, że to nie bedzie czas stracony i chcę jeszcze i jeszcze ;)
    Z prawdziwą przyjemnością przeczytałabym tę pozycję!

    OdpowiedzUsuń
  9. Tej książki tego autora nie czytałam. Jednak mam za sobą kilka innych pozycji i uważam, że jest to pisarz godny polecenia :) A książkę z pewnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tą książkę i według mnie jest okropna :)

    OdpowiedzUsuń