środa, 23 kwietnia 2014

„Sublokatorka” - John Lutz







Tytuł: Sublokatorka
Autor:
John Lutz
Rok wydania: 
2002
Wydawnictwo: 
C&T
Liczba stron: 173






Po rozstaniu z chłopakiem, Allie zaczyna szukać kogoś, z kim mogłaby podzielić wysokie koszty wynajmu mieszkania na Manhattanie. Na jej ogłoszenia odpowiada Hedra, cicha i skromna młoda księgowa, która wydaje się być odpowiednią kandydatką na współlokatorkę, toteż od razu wprowadza się do mieszkania. Hedra jest pełna podziwu dla wyglądu, osobowości i stylu, jaki wiedzie Allie. Pragnie upodobnić się do dziewczyny, myśląc, że dzięki temu będzie prowadzić równie ciekawe życie. Z czasem jednak owe wzorowanie się zaczyna przekraczać naturalne granice, wzbudzając irracjonalny strach i niepewność Allie.

Szczerze powiedziawszy nie wiem, co o tej książce myśleć. Czytając ją, początkowo przeszkadzało mi w niej to, że sprawiała wrażenie jakby autor pisał ją na szybko i nieco nieudolnie. Pozbawiona była większej liczby epitetów i przedstawienia jakiś uczuć, wydarzenia opisywane były „na sucho”, szybko, a część epizodycznych zdarzeń nie wiem w ogóle, po co miała miejsce w tej książce. Jednak wraz z pojawieniem się Hedry ciekawa byłam jak akcja potoczy się dalej, do czego tak naprawdę będzie dążyć młoda dziewczyna i jaką odegra rolę. Widok Hedry od stóp do głów ubranej w sukienkę i biżuterię Allie, kolejno przypadkowe zajrzenie do szafy współlokatorki, by odkryć ubrania nieomal identyczne jak ubrania Allie, znalezienie peruki idealnie przypominającej fryzurę Allie wzbudzały we mnie niemałe zaciekawienie. Każdy kolejny dzień i nowe wydarzenia budowały napięcie i przyciągały do rozmyślań na temat tego, co będzie dalej. Tuż obok dziwnej postaci Hedry miały miejsca również obsceniczne telefony o nieznanym nadawcy skierowane do Allie, tajemnicze i niechciane spotkanie z nieznajomym znającym nazwisko Allie, kradzież jej dokumentów i osoba Grahama Knoxa, sąsiada dziewczyn paradoksalnie zainteresowanego ich życiem w mieście, w którym nikt nikogo nie obchodzi. 


Książka ciekawiła mnie i chciałam szybko rozwiązać zagadkę tych wszystkich wydarzeń, jednak do czasu. Pewne zdarzenie sprawiło, że sama fabuła stała się jak dla mnie przejaskrawiona. Hedra miała wyjść na niezłą manipulantkę, jednak jak dobra by w tym nie była, nie wydaje mi się, żeby druga osoba była tak głupia, by dać się jej omamić. Kolejne wydarzenia stały się dla mnie monotonne. Nie takiej postawy Hedry oczekiwałam, toteż byłam trochę rozczarowana. Ostateczny motyw wynajmu mieszkania myślę, że byłby dobrym zakończeniem, jednak na nim autor nie poprzestał. Musiał dołożyć swój teoretyczny happy end, który znów był nieco nierealny i wcale nie konieczny, jeśli by nie rzec, że całkowicie bezsensowny.

12 komentarzy:

  1. Raczej nie. Myślę, że sobie ją odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki kompletnie nie znam. Jak początkowo zafascynowałaś mnie dziwną postacią Hedry, tak Twoja końcowa opinia, przekreśliła tę pozycję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama na szybko mogę napisać książkę o dziwnych współlokatorach - mam spore doświadczenie :P
    A po książkę raczej nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie czuję się zachęcona tą fabułą. Mam na oku lepsze książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa recenzja :-). Książka nie w moim typie więc nie sięgnę raczej po nią, ale cieszę się,że Ci się spodobała. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tym razem spasuję, nie czuję się przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie ciekawy pomysł, chociaż szkoda, że nie do końca satysfakcjonujący. Myślę jednak, że jeśli kiedyś gdzieś na tę książkę trafię, chętnie sięgnę i przekonam się sama, jak to jest z historią w niej zawartą. (:

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten happy end na końcu książki trochę mnie deprymuje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm... Myślę, myślę i nie wiem ;) Może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie brzmi, nigdy nie natknęłam się na tą pozycję :)

    OdpowiedzUsuń