poniedziałek, 5 marca 2018

Styczeń i luty 2018 - podsumowanie!

Pierwsze 2 miesiące 2018 roku minęły w oka mgnieniu. Jeszcze pamiętam przełom 2017/2018, kiedy to wypisywałam postanowienia noworoczne. Z braku czasu postanowiłam wtedy przemyśleć i dopisać ich jeszcze kilka za parę dni. Tymczasem większa część I kwartału za nami, a ja do tej pory nie dopisałam do mojej listy ani jednego. Inną sprawą jest, że 2 z postanowień udało mi się już zrealizować, z czego jestem bardzo zadowolona.

Oblewanie!
Jak co roku (choć w tym już po raz ostatni) styczeń i luty to dla mnie głównie czas nauki pod kątem zaliczeń i egzaminów na uczelni. Ta sesja była dla mnie wyjątkowo łaskawa i wszystko o dziwo udało mi się pozdawać bez komplikacji. Inną kwestią było pisanie pracy magisterskiej. Żmudne, monotonne i niestety mocno niesatysfakcjonujące, ale ostatecznie duża część pracy poszła do zaliczenia i przeszła wstępną akceptację. Oczywiście w końcowym efekcie nie mogłoby się obyć bez oblewania sesji.

Na początku stycznia byłam na firmowej imprezie karnawałowej z motywem lat 70-tych. Trzeba przyznać, że co poniektóre przebrania robiły wrażenie i idealnie wpasowywały się w klimat. Dodając do tego dobrą muzykę, wydarzenie trzeba uznać za całkiem udane.

Skończona wymagana część pracy mgr ;)
Na przestrzeni stycznia i lutego 3 razy pojawiłam się w kinie. Pierwszy film "Gra o wszystko" to biografia kobiety, która założyła ekskluzywny i nie do końca legalny klub pokerowy. Bardzo ciekawie ukazana historia i z pewnością mogę ten film polecić. Drugi to bodajże 3-cia część serii "Naznaczony". Co prawda dwóch wcześniejszych nie widziałam, ale nie przeszkadzało to w odbiorze. Horror całkiem przyzwoity, choć mało straszny i na koniec trochę przekombinowany. Ostatnio już widziałam "Czwartą władzę" czyli opowieść o dziennikarskim śledztwie, które doprowadziło do odkrycia sekretów władz USA. Niestety tego filmu nie wspominam zbyt dobrze. Pomimo że historia sama w sobie była dość ciekawa, tak realizacja okazała się raczej mocno nużąca.

Jeśli mowa o kinie, to nie mogłabym też nie wspomnieć o wyjściu do teatru. Żeby nie było jednak zbyt kulturalnie, spektakl nosił tytuł "#VQRV" i traktował ogólnie rzecz ujmując, o problemach młodego pokolenia we współczesnym świecie. Był to spektakl dyplomowy zagrany przez studentów i biorąc to pod uwagę, byłam pod ogromnym wrażeniem. Z jednej strony zabawny, z drugiej z pewnością dający do myślenia. Nie można mu było też odmówić realizmu, wielowątkowości i w punkt ujętego tematu. O samym nietypowym rozpoczęciu nie wspominając. Generalnie spektakl na ogromny plus.

Pod koniec lutego z południowej części Polski pojechałam nad morze! Pamiętam jak wraz z koleżanką jakieś pół roku temu (jeszcze w trakcie upałów) wpadłyśmy na pomysł, by zobaczyć Bałtyk zimą. Ale wtedy też nie pomyślałabym, że plan rzeczywiście zrealizujemy. Weekend upłynął na zwiedzaniu konkretnych punktów Trójmiasta, długofalowych spacerach plażą, jedzeniu dorsza i gofrów i generalnym odpoczynku od rzeczywistości. Bardzo miło wspominam tamten czas i ciężko mi było wrócić, tym bardziej, że pociąg powrotny dowiózł nas rano bezpośrednio na pierwsze ćwiczenia w nowym semestrze na uczelni.  
Gdańsk
Jeśli życzyłam sobie w Nowym Roku mało stresu, nerwów i dużo spokoju, no to w pierwszych miesiącach ewidentnie mi to nie wyszło. Było parę złych momentów, w tym jeden taki, po którym po dziś dzień zastanawiam się, czy nie jestem jakąś bohaterką w filmie. Są na świecie rzeczy, o których nie śniło się nawet filozofom, a cóż dopiero mnie! W każdym razie pomimo kilku złych wydarzeń (i wielkich mrozów) na styczeń i luty z pewnością nie mogę narzekać.

11 komentarzy:

  1. Oby marzec był dla Ciebie lepszy. Wiosna idzie, trzeba się cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze, że masz już studia za sobą!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi sympatycznie ;). Moja grupa znajomych ma w dalszych planach imprezę chyba wg lat 20stych? Ech, muszę ich podpytać, co tam kombinują :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. weekend w Trójmieście to zawsze dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę Ci więcej spokoju i zdecydowanie mniej stresu w kolejnych miesiącach. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trójmiasto to zawsze świetna opcja na weekend, Gra o wszystko też bardzo przypadła mi do gustu :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. oj ja bym też chciała by nowy rok był mniej stresogenny...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zazdroszczę Gdańska... ja mam zaplanowaną pierwszą podróż dopiero w maju i potem w czerwcu.
    Życzę jak najmniej stresów i wiosennego optymizmu :)

    Pozdrawiam!
    Ewa z www.mybooksandpoetry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Oby te kolejne miesiące były spokojniejsze :*

    Pozdrawiam i zapraszamy na kreatywna-alternatywa.blog.spot.com gdzie odbywa się rozdanie do zgarnięcia - "Całe miasto o tym mówi" :)

    OdpowiedzUsuń