czwartek, 2 marca 2017

Luty 2017 - podsumowanie!

Najkrótszy miesiąc roku za nami, a ja na pewno nie będę za nim tęsknić :) Śnieg, deszcz, plucha, zimno... o ile nie przeszkadzają w listopadzie czy grudniu, tak w lutym są już nieco nudne i monotonne. Mam tylko nadzieję, że pogoda nie spłata nam figla i w marcu czy nawet kwietniu nie będzie znowu biało.

Wraz z rozpoczęciem lutego moje pierwsze 2 tygodnie wyglądały tak:
7 egzaminów ciągiem dzień w dzień (z przerwą na weekend). Moja uczelnia tak bardzo prostudencka...

W lutym wreszcie miałam okazję wyskoczyć na łyżwy, tej zimy po raz pierwszy... i raczej ostatni ;p O ile w zeszłym roku też byłam na lodowisku 1 raz, tak wcześniej nie pojawiałam się na nim chyba od 5 lat. Na szczęście nie zdarzył mi się żaden upadek.

Luty upłynął mi również na oglądaniu filmów, czytaniu książek, ćwiczeniach oraz polowaniu na wyprzedaże i zaopatrzaniu się w przecenione ubrania. A jego ostatni tydzień? Na chorowaniu... co trzyma się mnie aż po dziś dzień.

Powróciłam też do starego nawyku, który parę razy już porzuciłam. Mam na myśli ssanie oleju. Jakkolwiek dziwnie to może brzmieć ssanie oleju długofalowo może przynieść liczne korzyści dla organizmu na wielu obszarach. Więc myślę, że warto poeksperymentować.

Luty był dla mnie mało produktywnym miesiącem i nie wspominam go szczególnie miło. Ale przynajmniej marzec zapowiada się trochę bardziej ciekawie.

A tymczasem ja lecę poznać moją nową promotorkę z seminarium magisterskiego. Ciekawi mnie kogo też ustrzeliłam, bo szczerze powiedziawszy nie znam tej osoby i nie miałam z nią nigdy zajęć. Za to ma tak samo na imię jak moja super promotorka z licencjatu, więc liczę, że to dobry znak ;p Trzymajcie kciuki, żeby tak właśnie było :D

10 komentarzy:

  1. Najważniejsze, że idzie już wiosna. Udanego marca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby promotorka była super :) chociaż ja wolę promotorów- kobiety mają zbyt zmienne nastroje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. oby promotorka okazała się dobra;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Życzę szczęścia na nowej drodze życia z promotorką :D

    Obserwuję!!

    Pozdrawiam
    toreador-nottoread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. ja się cieszę że już po lutym:) z tymi egzaminami to miałaś sajgon istny... dobrze że marzec od razu powitał nas słonecznie to aż lepiej na duchu;)

    OdpowiedzUsuń
  6. dużo egzaminów,oj dużo. To rzeczywiście cieszyć musi koniec lutego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Egzaminy rzeczywiście poustawiane w iście pro-studencki sposób :(
    Na szczęście to już za Tobą, ja też oddycham z ulgą, że sesja za mną i semestr zaliczony :)
    O właśnie! Chyba muszę napisać do swojej Pani promotor, bo ugrzęzłam a powinnam ruszać :D
    Widzę, że miałyśmy podobny luty. Zresztą u mnie miesiąc bez choroby to chyba jakiś cud :p
    A co z tym olejem? On w jakiś kapsułkach jest czy coś? i o jaki chodzi? Lniany?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie w kapsułkach, normalny, płynny ;) Generalnie chyba każdy olej, chociaż gdzieś czytałam, że lniany nie jest w tym przypadku najlepszą opcją. Najczęściej stosuje się słonecznikowy lub kokosowy. Ja używam oliwy z oliwek ;) Trzeba ssać rano przez ok. 15-20 min. Skoro tak często jesteś chora, to może warto, żebyś tę metodę wypróbowała? Ssanie oleju wpływa między innymi na redukcję przeziębień i innych chorób. Z tym że potrzeba na to trochę czasu :)

      Usuń
  8. Siedem egzaminów to faktycznie masakra... A ja narzekam na moje przedmaturalne zawalenie kalendarza sprawdzianami, kartkówkami i innym badziewiem. :D Ssanie oleju? Brzmi... dziwnie. Nie wyobrażam sobie tego, tak tłusto w buzi... Fuj. Ale jeśli pomaga, może warto się przełamać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale dużo egzaminów! Ja miałam trzy i ledwo wyrobiłam.. :O

    OdpowiedzUsuń