sobota, 31 grudnia 2016

Rok 2016 - podsumowanie!

Lubię podsumowania! Lubię analizować i podsumowywać. I właściwie nie powinno to wcale dziwić, skoro w przyszłości mam zamiar zostać z zawodu analitykiem ;) Już dwa lata temu zaczęłam podsumowywać na blogu kolejno moje miesiące i chociaż nie zawsze mi się chciało, w grudniu zeszłego roku stwierdziłam, że był to strzał w dziesiątkę!
Bo podsumowania mają jeden wielki plus. Dzień mija za dniem i przynajmniej ja często jestem rozczarowana monotonią i żądając większych wrażeń, popadam w lekki smutek. Mam wrażenie, że nie dzieje się nic, a przynajmniej nic ciekawego. Ale podsumowania mają taką moc, że wystarczy przeczytać parę z nich, by natychmiast zmienić zdanie i poprawić sobie humor o dobrych kilkadziesiąt jak nie 180 stopni :D Przed chwilą przeczytałam post z podsumowaniem całego roku 2015 i aż na sercu zrobiło się cieplej.
Nie przedłużając, mogę stwierdzić tylko jedno - nie mogłoby zabraknąć podsumowania także i w tym roku.

Styczeń
W tym miesiącu najważniejszym wydarzeniem był remont mojego pokoju. Choć musiałam pójść na parę kompromisów, jestem zadowolona i do tej pory czuję się w nim miło i przytulnie :) Oprócz tego rokroczna parapetówka. Wtedy też odkryłam uroki i moc imbiru.
Luty
W lutym musiałam pożegnać się ze swoją dotychczasową pracą, pod który to budynku miałam ochotę przyjść i rzucić granatem - wrr... Jednak z biegiem czasu cieszę się, że stało się jak się stało, a ja mogłam dojść do pewnych wniosków i uporządkować siebie :) Kupiłam też wyciskarkę do soków, która pięknie służy mi po dziś dzień. I pojechałam na dwie wycieczki - do Wisły i do Cieszyna. W Wiśle czas głównie spędziliśmy na relaksacji w parku wodnym. Za to Cieszyn był długą i męczącą wycieczką. I chociaż zimno było niemiłosiernie, oglądanie różnych punktów i spacery we mgle krętymi uliczkami, przerywane jedzeniem ciepłego obiadu i piciem pysznej malinowej kawy sprawiły, że mam duży sentyment do tego dnia :)
Marzec
W marcu byłam na warsztatach kuchni fit, sporo i porządnie ćwiczyłam i udałam się też na Dni Kariery, z których mało wyniosłam... mentalnie, bo fizycznie całe garście długopisów i innych gadżetów ;) I najważniejsze - zaczęłam chodzić na kurs samoobrony <3
Kwiecień
Hmm... w kwietniu znów było sporo treningów, kontynuacja samoobrony, ponadto wypad do obserwatorium nieba i zakup mojej pierwszej paletki cieni do powiek.
Maj
Jak co roku o tej porze juwenalia! W tym roku było z tym trochę słabo i zahaczyłam wyłącznie o koncert Meli Koteluk. Później Noc Muzeów i godzinne stanie w kolejce do jednego z nich. A na koniec wypad na festiwal piw rzemieślniczych. W tym miesiącu po trudach i udrękach dobrnęłam też z moją pracą licencjacką do końca :)
Czerwiec
W czerwcu po sesyjnych zmaganiach ukończyłam studia licencjackie. Skończyłam też mój kurs samoobrony i dowiedziałam się, że mam potencjał do walki, więc jak już z tym analitykiem mi nie wyjdzie, to wiem, w jakie zawody celować ;p Co by uczcić początek lata, skorzystałam też z okazji i poszłam na koncert zespołu Dżem :)
Lipiec
Na początku miesiąca miała miejsce obrona mojego licencjatu, która o dziwo była całkiem miła, przyjemna i zabawna. Lepszej promotorki, recenzenta i ludzi broniących się ze mną chyba nie mogłam sobie wymarzyć. Wszyscy dostaliśmy 5-tki na wyjście i poszliśmy to uczcić przy piwie i pizzy. Po tym to nadszedł czas na wakacje i wyjazd do Bułgarii na obóz studencki, gdzie jak się okazało samych studentów na wszystkich uczestników była zaledwie mała garstka ;p
Sierpień
Jak tak patrzę z perspektywy czasu to sierpień był dla mnie super miesiącem, który chętnie bym powtórzyła. Prócz typowego dla letniego okresu czytania książek w parku z przekąskami pod ręką, ćwiczeń na siłowniach plenerowych, grillowania, posiedzeń w ogródkach piwnych i wypadów na kawy mrożone, byłam też na 2 koncertach - Krzysztofa Zalewskiego i Organka oraz 2 razy w kinie. A co by atrakcji było mi jeszcze mało, wybrałam się też do Escape Room'u. A na sam koniec wreszcie wymieniłam swój stary, zacinający się i niezdolny do przyzwoitego działania telefon na nowy, co zdecydowanie usprawniło moje funkcjonowanie.
Wrzesień
Dla przeciwwagi wrzesień nie należał do zbyt szczęśliwych. Spotkało mnie sporo stresu i mało przyjemnych sytuacji. Przez jakiś tydzień chorowałam nie mogąc kompletnie ruszyć się z łóżka. Drastycznie obcięłam włosy z długich na dość krótkie, po czym odniosłam wrażenie, że sporo osób wokół coś podobnego poczyniło. Na całe szczęście po wakacyjnej przerwie zaczęłam też udzielanie korepetycji :)
Październik
W październiku wciągnęłam się w serial "Jak poznałem Waszą matkę?", od którego za nic nie mogłam się odkleić. Na dużej promocji w Rossmannie obkupiłam się również co nie miara, bo ja nie znam umiaru jeśli chodzi o produkty do ust :D Uczestniczyłam także w 2 webinariach z zakresu dietetyki. I rozpoczęłam studia magisterskie.
Listopad
Był kompletnie beznadziejny i miałabym ochotę przekreślić go jedną, wielką, grubą krechą. Mocno zawiodłam się na paru osobach. Miałam możliwość rozpoczęcia dwóch prac i ze względu na idiotyczne warunki obydwie musiałam odrzucić. I... wszystko, dosłownie wszystko rozpadało mi się na kawałki i było wówczas nie takie jak trzeba.
Grudzień
W grudniu było biało... często i gęsto :D I mimo że non stop musiałam odśnieżać szyby, spóźniając się przy tym wszędzie gdzie się dało, zimowa aura zrobiła na mnie dobre wrażenie. Drugi raz w tym roku pojechałam do Wisły pospacerować trochę po górach, wypić grzańca i zjeść grillowanego oscypka z żurawiną i boczkiem i zawitać w parku wodnym. W grudniu nie obyłoby się też bez odwiedzenia jarmarku bożonarodzeniowego. Wzięłam też udział w pokazie kulinarnym członka jednej z edycji Top Chefa i degustacji jego cudów. O 6 rano (kto wymyśla takie godziny?!) wybierałam promotora na seminarium magisterskie i chociaż mojego faworyta usunęli dosłownie na dzień przed wyborem, udało mi się ustrzelić kogoś z kogo podobno powinnam być zadowolona. Mam nadzieję! Na koniec były święta. I choć zawsze mam przed nimi pewne obawy, zwykle okazują się pięknym, magicznym czasem, który choć przez chwilę mogę spędzić z moją wielką rodziną. Inaczej nie było i tym razem i ostatnie dni grudnia wspominam z wielkim uśmiechem i łezką w oku ;)

I tak wyglądał mój rok 2016. Jak co roku mam nadzieję, że w kolejnym będzie się dużo działo. I to dużo dobrego. Że w końcu spełnię swoje dawno wyśnione marzenia, bo jestem coraz bardziej zdeterminowana, w dążeniu do nich. Chciałabym, żeby rok 2017 przyniósł wiele chwil radości i porządnego szczęścia!
A Wam życzę udanego Sylwestra i oczywiście wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku! :)

13 komentarzy:

  1. to ja Ci życzę w Nowym Roku samych sierpniów ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę Ci kursu samoobrony :) oby listopad się juz nie powtórzył;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój 2016 był chaotyczny, bo zakończenie drugich studiów, przeprowadzka i nowa praca... Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  4. kurs samoobrony bym też chciała;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, dużo zdrowia oraz optymizmu; rewelacyjnych wpisów, trafnych komentarzy, wspaniałych lektur i recenzji licznych czytelników oraz sukcesu w życiu prywatnym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że ten rok będzie dla Ciebie pełen miłych chwil. Przepraszam, że tam długo mnie u Ciebie nie było, ale dla mnie ostatnie miesiące były niezwykle trudne. Jeszcze raz wszystkiego dobrego ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Takiego podsumowania jeszcze nie czytałam :) Fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne podsumowanie roku, ja stwierdzam, że u mnie był on średni, jednak mam nadzieję, że 2017 będzie dużo lepszy. Tobie życzę wszystkiego dobrego, samych pozytywnych chwil :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super podsumowanie. Życzę Ci jeszcze bardziej owocnego 2017 roku :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Serial "Jak poznałem Waszą matkę?" obejrzałam cały więc rozumiem to duże zainteresowanie. Pozdrawiam i życzę udanego roku 2017! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ogłaszam informację i moja informacja nie będzie podlegać żadnym korektom i innym przeciwnościom - rok 2017 będzie dla Ciebie dwunastoma sierpniami! :D Tego Ci właśnie życzę!

    Pozdrawiam i bardzo przepraszam, że tak długo mnie tutaj nie było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję bardzo <3 Takiego życzenia to jeszcze nie dostałam :D
      + Nie ma za co przepraszać ;)

      Usuń