wtorek, 25 października 2016

"Grzech aniołów" - Charlotte Link






Tytuł: Grzech aniołów
Autor: Charlotte Link
Rok wydania: 
2012
Wydawnictwo: 
Sonia Draga
Liczba stron: 304






Beerbaumowie to z pozoru kochająca się rodzina, jednak gdzieś w tle rozbrzmiewa echo zdrady, z którą nie da się za bardzo pogodzić. Bliźniacy Maximilian i Mario to sympatyczni chłopcy. Ale kiedy kończą 18 lat, dochodzi do tragedii, która wstrząsa całą rodziną. W jej wyniku Maximilian na najbliższe 6 lat trafia do kliniki psychiatrycznej. Tymczasem życie toczy się dalej i któregoś lata Mario postanawia zabrać swoją dziewczynę Tinę na wakacje do Prowansji. Dowiedziawszy się o tym, matka bliźniaków wpada w panikę i wyrusza w podróż do Francji. Co doprowadza ją do tak gwałtownego ruchu? Tymczasem okazuje się, że z kliniki psychiatrycznej ucieka Maximilian. Dlaczego chłopak nielegalnie opuścił szpital, skoro za parę tygodni miał i tak zostać z niego zwolniony?

Od początku książka utrzymana jest w tajemniczej i nieco niepokojącej atmosferze. Nie znamy przyczyny trafienia Maximiliana do kliniki psychiatrycznej, a wieść o istnieniu chłopaka tajona jest przed całym światem. Jak widać sprawa wydaje się niezwykle poważna i intrygująca, co ze strony na stronę podsyca ciekawość czytelnika.

Tymczasem drugi brat Mario wzbudza nieuzasadnioną nieufność i niechęć wśród ojca Tiny i jej przyjaciółki Dany. Co prawda chłopak podczas spotkania z rodzicem dziewczyny zachowywał się uprzejmie i przyzwoicie i winą za nie do końca udany wieczór można by obarczyć wyłącznie paranoiczne podejście ojca jedynaczki. Ale... kto by się tam kłócił z intuicją ojca (który w dodatku musiał zastępować Tinie matkę).

Kolejną historię tej książki stanowi matka bliźniaków, która pojechawszy do Anglii w interesach, ostatecznie na parę dobrych dni i nocy wylądowała w łóżku swojego dawnego kochanka. Znikając z dnia na dzień, nie zamierzała poinformować swojego męża, gdzie jest i czy w ogóle jeszcze żyje (a akurat książka utrzymana jest w czasach, gdzie o telefonach komórkowych można było wyłącznie pomarzyć).
Rozdziały są krótkie, a powieść czyta się szybko. Trzeba przyznać, że w książce utrzymany jest świetny klimat dawnych czasów, a oprócz tego atmosfera lęku, niepewności i w pewnym sensie grozy. Powieść trzyma w napięciu i sprawia, że czytelnik cały czas zdaje sobie sprawę, że za chwilę wydarzy się coś złego.

Poważną atmosferę rozluźnia jednak komizm słów czy postaci. Z pewnością na pierwszy plan wysuwa się tu krzykliwa, rzucająca się w oczy o lewicowym podejściu matka Dany i zupełnie jej przeciwny konserwatywny, pełen dostojeństwa ojciec Tiny, których los skazał na wspólne tropienie sprawy rodziny Beerbaumów.

Książka powoli odkrywa rąbka tajemnicy odnośnie rodziny bliźniaków, ale dopiero na koniec zagadka zostaje rozwiązana. I... niestety nie robi wielkiego "wow". Częściowo sprawa wygląda dosyć trywialnie, częściowo zdaje się być zbyt przekoloryzowana, a częściowo co po niektórych faktów można było się domyślić. Ale może to po prostu kwestia tego, że wraz z rozwojem fabuły w książce pokładałam coraz to większe nadzieje?

Podsumowując, trzeba przyznać, że "Grzech aniołów" to naprawdę dobry thriller z ciekawie skonstruowaną fabułą i świetnym klimatem. Plusem są także postaci, których poszczególne charaktery są zupełnie zróżnicowane. Jedyne co w książce nie zachwyca to zakończenie, które nie robi wielkiego wrażenia i pozostawia pewien niedosyt. Jednak jeśli nie podchodzić do książki zbyt idealistycznie, można powiedzieć, że to naprawdę w porządku pozycja, którą czyta się bardzo szybko.

13 komentarzy:

  1. Dobrze skonstruowane thrillery uwielbiam. Będę miała na uwadze tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze Link nic nie czytałam, ale jak w końcu ją "ugryzę" będę miała "Grzechy Aniołów" na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię czasem złapać za tego typu książki więc przy okazji przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że nie ma w tej książce tego "wow" bo jest to idealnie dopełnienie napięcia panującego w thrillerze albo horrorze.

    OdpowiedzUsuń
  5. myślę że sięgnę:) na wieczory jesienne jak znalazł:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nadal nie czytałam nic tej autorki, a już wiele razy słyszałam, że potrafi budować znakomite thrillery. Muszę się w końcu skusić i poznać styl tej pani :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam parę książek Charlotte i chętnie przeczytam i tę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda szkoda, że aż tak nie zaskakuje, chociaż powiem, że po Twojej recenzji skusiłabym się na tę pozycję, gdyż jednak wydaje mi się bardzo ciekawa :)
    Pozdrawiam
    na-planecie-malego-ksiecia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaintrygowałaś się, co prawda kryminały czytam sporadycznie, ale po ten sięgnę na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta autorka jest mi niestety obca :( Ale chętnie przeczytałabym tą książkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja akurat nie przepadam za takimi książkami, wolę zdecydowanie coś o miłości. Co do kryminałów, to takie, które pozwalają mi myśleć, kto będzie tym zabójca, ale nie bać się czytania następnej kartki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Podoba mi się komizm słów i postaci, który wspominasz. Jestem ciekawa, jak wpasował się w tajemniczą atmosferę Charlotte Link. Przeczytam z chęcią. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń