sobota, 2 kwietnia 2016

Marzec 2016 - podsumowanie!

Pierwsze przebiśniegi!
Witamy kwiecień, żegnamy marzec! Wiosna na szczęście już coraz bliżej, a ostatnie dni były w pełni ciepłe i słoneczne. Oby tak dalej :) Co mogę powiedzieć o marcu?

Wykonałam w nim 17 treningów sportowych bez dłuższych przerw (prócz tej świątecznej). Kupiłam też ekspander na promocji w Biedronce, który fajnie urozmaica ćwiczenia. Wszystkie moje treningi były głównie siłowe/wzmacniające, ale w kwietniu mam zamiar wziąć się również za cardio. Akurat ten ostatni rodzaj ćwiczeń nie należy do moich ulubionych, dlatego trzymajcie kciuki, by udało mi się wytrwać w postanowieniu.

Ekspander
Przeczytałam też 3 książki - trochę mało, ale... Od jakiegoś czasu mam pewne głupie poczucie, że czytanie książek trochę zamyka mnie przed ludźmi, światem... Oczywiście książki czytam i będę czytać, ale na pewno nie w tak zaskakujących ilościach, jak to było kiedyś. Dawniej wymarzony wieczór to był dla mnie ten spędzony z książką. Dziś jeśli mam spędzić go tak lub wyjść gdzieś do ludzi, wybieram drugą opcję. Jednak abstrahując od tych przemyśleń, udało mi się przeczytać biografię jednego z moich ulubionych muzyków - Czesława Mozila. Byłam mega szczęśliwa mając ją w rękach i... nie żałuję, ale o tym w jednym z kolejnych postów.

Na uczelni na szczęście wszystko pozdawałam, więc czas zabrać się za pracę dyplomową, ale... im bliżej końca terminów, tym moja wena maleje. Chyba mam najmniej wymagającą promotorkę, jaka mogłaby mi się trafić. A z drugiej strony jacy ludzie na seminarium taka promotorka :) W każdym razie ostatnio nawet ona przestała w nas wierzyć i z deadline'u na całą pracę jaki miał paść na koniec kwietnia, zasugerowała, że może przypadkiem uda nam się napisać pracę do czerwca... to znaczy tylko niektórym, tak dla jasności.
Nazbierane długopisy i inne bajery

W marcu byłam na największym festiwalu jedzenia. Nawet udało mi się załapać na warsztaty kuchni fit, przekąsić jej wytwór i zainspirować się nim w domowej kuchni. Niestety później chmary ludzi były tak wielkie, że ciężko było się gdziekolwiek ruszyć i trzeba było uciekać.

Byłam też na Dniach Kariery i niestety utwierdziłam się w pewnym przykrym fakcie, że w moim regionie po moich studiach owszem pracy nawet i sporo jest, ale wyłącznie w jednym, najnudniejszym obszarze (w którym nikt o zdrowych zmysłach nie chce pracować ;p), a wszystko co w miarę interesujące to wyłącznie Kraków/Warszawa. Ale przynajmniej nazbierane długopisy starczą mi do pisania na dłuższy czas ;)

I ostatnim punktem w tym wszystkim było rozpoczęcie kursu z samoobrony. Zajęcia bardzo ciekawe, choć jako że byłam tylko na jednych mało mogę jeszcze o nich powiedzieć.

Udanego kwietnia! :)

16 komentarzy:

  1. Z pracą po studiach to pewnie po wielu kierunkach tak to wygląda niestety. Kurs samoobrony i ja bym chciała zrobić, ale w okolicy nie ma, szkoda. Życzę szybkiego uporania się z pracą dyplomową;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja praca jest tak w połowie gotowa. Zbieram siły, żeby coś jeszcze doskrobać ;). Też zaczęłam ćwiczyć, ale kondycji nie mam, to zajęcia ze mnie całą energię wyciągają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytanie pochłania mnóstwo czasu, coś o tym wiem. Trzeba znaleźć złoty środek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajęcia samoobrony brzmią super, podobno można się na nich nieźle wylądować, a i bezpieczniej się później człowiek czuje ;)
    Trzy książki w miesiącu to dobry wynik, w dzisiejszych czasach kiedy jest tak wiele rzeczy do zrobienia naprawdę trudno o więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluje samozaparcia :) Ja wolę czytać niż ćwiczyć :P

    OdpowiedzUsuń
  6. samoobrona dobra na wypadek apokalipsy:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Też kiedyś nienawidziłam cardio, aż nie zaczęłam biegać i nie pokochałam tego :)
    Chyba też muszę pomyśleć nad kursem samoobrony! Od zawsze o nim marzyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że o kwietniu będę mogła napisać w kategoriach takiej ilości treningów, bo owszem ćwiczę, ale wciąż coś mi zakłóca plan.

    OdpowiedzUsuń
  9. z pracą niestety tak już jest, najciekawsze oferty to Warszawa/Kraków/i jeszcze Wrocław...a co ma zrobić osoba, która nie chce układać sobie życia w żadnym z wielkich miast?;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja przeczytałam dwie książki i to jest dopiero wstyd :( mam nadzieję, że to wszystko nadrobię :)
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  11. Dużo sie u Ciebie działo w marcu! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Swoją pracę magisterską już praktycznie skończyłam, zajęło mi pisanie tydzień :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama też chętnie wzięłabym kiedyś udział w kursie z samoobrony. Będę niecierpliwie czekać na jakąś relację :D

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja właśnie wybrałam promotora do mojej pracy magisterskiej (podobno jest strasznie terminowy), ale to dobrze, przynajmniej nie będę pisać pracy w kilka nocy. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Pracując w Warszawie, czasem mam wrażenie, że w innych miastach jest więcej ciekawej pracy... Może zależy od branży. Warsztaty musiały być boskie, ale rozumiem ucieczkę, bo sama nie lubię tłoków.

    OdpowiedzUsuń
  16. Życzę ci powodzenia w spełnianiu postanowienia o ćwiczeniu! I zaczytanego kwietnia ;)

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń