wtorek, 15 września 2015

„Różańcowe dziewczęta” – Richard Montanari






Tytuł: Różańcowe dziewczęta
Autor: Richard Montanari
Rok wydania: 
2007
Wydawnictwo: 
Sonia Draga
Liczba stron: 512





Detektyw Jessica Balzano właśnie została przeniesiona do wydziału zabójstw i od razu otrzymała zagadkową i przerażającą sprawę. Razem z funkcjonariuszem Kevinem Byrnem mają zająć się tajemniczymi zabójstwami tzw. „różańcowego mordercy”. Dlaczego różańcowego? Cóż, człowiek ten uprowadza uczennice szkół katolickich i każe im nieprzerwanie modlić się, odmawiając kolejne dziesiątki różańca. Ostatecznie zabija je, pozostawiając je z zaśrubowanymi rękami złożonymi do modlitwy i różańcami… oraz paroma innymi, przerażającymi szczegółami.

Ciała ofiar pozostawiane są w różnych, zdawać by się mogło nie połączonych ze sobą miejscach. Jak się później okazuje, stanowią one jednak konkretny ciąg, do którego kluczem jest biblia.

Tajemnicza i intrygująca sprawa nie miała jednak przełożenia na styl pisania autora. Niestety nie trzyma w napięciu, nie szokuje, nie wzbudza wielkich emocji. A mówiąc więcej, jest niezwykle nudna. Z wielką niechęcią powracałam do czytania i niestety przez to przebrnięcie przez nią zajęło mi mnóstwo czasu. W połowie lektury doszłam do wniosku, że mieszają mi się bohaterowie, gdyż wcale nie udało mi się do kogokolwiek z nich przywiązać. Postaci są właściwie szare, brak im jakichś charakterystycznych cech, które wyróżniałyby ich od innych.

W połowie powieści wszelkie poszlaki prowadzą do jednego z bohaterów. I mimo że pasuje on idealnie jako morderca, autor pisał o nim tak nieprzekonywująco, że wbrew zamysłowi jedyne czego czytelnik może być pewien, to że ta postać sprawcą zbrodni być nie może.

Dopiero z końcówką książki urosło moje zaciekawienie, a jej punkt kulminacyjny o dziwo wspiął się na wyżyny. Byłam pod wrażeniem tego jak zwinnie można przemycić postać mordercy jak i jego motywu zbrodni. Domyślenie się kim on jest było wcześniej raczej niemożliwe. Zatem punkt dla autora za zakończenie. Szkoda tylko, że w odniesieniu do całości książka i tak wypada słabo. Na pewno autor miał bardzo ciekawy pomysł na książkę, niestety już z jego realizacją poszło znacznie gorzej.

10 komentarzy:

  1. oj tak to książka dla mnie:D biorę ją w ciemno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla samego zakończenia warto więc przeczytać tę książkę. Uwielbiam takie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem przekonana. Nie lubię motywów biblijnych w kryminałach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie coś do niej ciągnie. Może przeczytam by poznać to zakończenie? :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nigdy nie czytałam żadnego kryminału! A są takie kuszące. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Richarda Montanari znam tylko "Reżyser śmierci", mega mi się podobała!

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro autor zaskoczył z końcówką to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem jakoś przekonana do tej książki. Na razie chyba ją sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie czuję się przekonana - samo dobre zakończenie to trochę za mało jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. dawno nie czytalam kryminalu...chyba trzeba o tym pomyslec ;)

    OdpowiedzUsuń