Tytuł: Tam gdzie ty
Autor: Jodi Picoult
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 568
Max i Zoe po
10 latach małżeństwa i wieloletnich, nieskutecznych staraniach o dziecko
postanawiają się rozwieść. Zoe wkrótce ku zaskoczeniu wszystkich i samej siebie
poznaje miłość swojego życia, którą jest… kobieta. Natomiast Max, były
alkoholik, zamieszkuje u swojego brata Reida i jego żony Liddy i za ich namową
angażuje się działalność Kościoła Wiecznej Chwały. Ich myśli jednak z większą
lub mniejszą częstotliwością powracają do tematu wymarzonego dziecka. Wkrótce
przypominają sobie o ostatnich zamrożonych zarodkach, jednak prawa do nich
żądają zarówno Zoe i jej nowa żona Vanessa, jak i bezdzietni Reid i Liddy.
Prowadzi to do zaciekłej batalii na drodze sądowej, w której ktoś musi
przegrać, by ktoś inny wygrał.
Jodi Picoult
w swojej książce po raz kolejny poruszyła trudne, kontrowersyjne tematy. Tym
razem jest to homoseksualizm, który nawet w tak wyzwolonym kraju, jakim są
Stany Zjednoczone pozostawia w ludziach niesmak, a w skrajnych przypadkach z
kościołem na czele również oburzenie i chęć toczenia z nim walki. Takie a nie
inne reakcje ludzi sprawiają, że Zoe i Vanessa zamiast cieszyć się swoją
miłością, muszą na każdym kroku uważać, ukrywając swoją orientację chociażby z
obawy przed tym, że wyrzucą je z pracy.
Kolejnym problemem
zawartym w książce jest niepłodność, która w konfrontacji z wielką potrzebą
macierzyństwa i kolejnymi nieudolnymi próbami in vitro budzi rozpacz i poczucie
beznadziei. Urastają one do tak dużej rangi, że Zoe zrywa kontakty z wszelkimi
koleżankami, bo nie jest w stanie bez bólu patrzeć na ich dzieci, a wszystkie
jej myśli skupiają się tylko na pragnieniu bycia matką.
W książce
ścierają się stanowiska dwóch skrajnych małżeństw, jednego stricte religijnego
i drugiego homoseksualnego. Które z nich powinno dostać szansę na szczęście?
Jak zwykle w
powieści Picoult nie brakuje silnych emocji i rozterek wewnętrznych. Atmosferę
napięcia podsyca sala sądowa i drapieżna walka adwokatów, przechylająca szalę
zwycięstwa raz na jedną stronę, to znowu na drugą. Boju dopełnia ludność
kościoła z pastorem na czele, który nie omieszka posłużyć się każdym
narzędziem, by tylko wygrali jego podopieczni. Gdzieś w tej całej akcji jest
jeszcze nastolatka z depresją, podopieczna Zoe, która również odegra swoją rolę
w drodze o prawo do zarodków.
Zakończenie
jest punktem kulminacyjnym, zapierającym dech w piersiach, w którym dowiadujemy
się kto ostatecznie otrzyma dar od losu. Nie dla każdego skończy się happy
endem, jednak jak to w życiu bywa nie ma prostych wyborów pozwalających dać
upust sprawiedliwości i często radość jednych okraszona jest łzami innych.
Książką byłam oczarowana i możliwe, że to zasługa tego, że już ponad pół roku
nie czytałam żadnej powieści Picoult. Jeśli mogę coś radzić, to dawkujcie sobie
jej dzieła. Przez pewien czas byłam tak zapatrzona w książki autorki, że za
każdym pobytem w bibliotece ślepo brałam kolejną z nich, ale… to nie było zbyt
dobre. Po pewnym czasie powieści zaczęły mnie drażnić. W końcu co za dużo to
nie zdrowo. Półroczny „odwyk” pozwolił mi na nowo zafascynować się twórczością
Jodi Picoult. Przyznam, że stęskniłam się za nią i już mam ochotę sięgnąć po
kolejną jej książkę, ale… dla swojego dobra póki co jednak się powstrzymam.
Lubię autorkę i marzy mi się przeczytanie wszystkich jej książek :)
OdpowiedzUsuńMi też :D
UsuńTej autorki kocham książkę "Zły dotyk" jak dobrze tytuł pamiętam:)
OdpowiedzUsuńHmm... sprawdziłam, ale nigdzie nie widziałam, żeby taką książkę napisała Picoult. Może jednak o inny tytuł albo autora chodziło? ;)
UsuńNiestety jeszcze niczego tej autorki nie przeczytałam, Chyba trzeba to zmienic
OdpowiedzUsuńJuż dawno czytałam jakąś powieść Picoult, ale w końcu muszę to nadrobić.
OdpowiedzUsuńłoooo ile emocji przez recenzję i tematykę się sączy aż serce i dusza boli...
OdpowiedzUsuńMam w planach, gdyż proza tej autorki do mnie trafia.
OdpowiedzUsuńMam chęć poznać autorkę:)
OdpowiedzUsuńJa też już się chyba stęskniłam za książkami Picoult.;) Tę uważam za jedną z najlepszych, cały czas się zastanawiałam, po której stronie jestem;)
OdpowiedzUsuńDo tej pory przeczytałam jedynie jedną książkę autorki, ale wiem, że będę chciała przeczytać kolejne. Ten tytuł wydaje się szczególnie interesujący.
OdpowiedzUsuńMiałam ją ostatnio w rękach w bibliotece, ale odłożyłam i wypożyczyłam ,,Jak z obrazka". Na nią też przyjdzie kolei :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jest to pisarka z mojego wyzwania książkowego, zmierzyłam się już z dwoma powieściami jej autorstwa: Zagubieni w czasie oraz W imię miłości (ta powieść doczekała się swojej ekranizacji, jednakże nie miałam przyjemności jej obejrzenia). Kolejny raz zaciekawiłaś mnie propozycją książkową, ale oczywiście i sięgnę po nią w swoim czasie, ponieważ postanowiłam iść kolejno po dacie wydania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię, czekając na kolejną recenzję!
To mi się podoba, że autorka porusza kilku tematów i nie omija tych kontrowersyjnych.
OdpowiedzUsuńKsiążkę oczywiście chcę przeczytać :)
Czytałam tylko "Dziewiętnaście minut" i bardzo mi się podobało, recenzja niesamowicie zachęcająca, więc może czas powrócić do Jodi Picoult.
OdpowiedzUsuńU mnie też o Jodi :)
OdpowiedzUsuńDla mnie każda jej książka jest niezwykła, uczy mnie czegoś nowego i to z jej książek nauczyłam się, że wszystko najlepsze co możemy mieć mamy pod nosem - tylko musimy się odważyć po to sięgnąć :)
Podobał mi się. Bardzo lubię autorkę
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach, ale w bibliotece ciągle jest wypożyczona :(
OdpowiedzUsuńCzytać? Nie czytać? Czytać? Nie czytać? Naprawdę nie wiem, czy książka jest watra mojej uwagi i czy mi się spodoba, czy jednak uznam, że jest nie dla mnie. Na razie odpuszczę tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńMniej więcej co miesiąc, dwa, czytam książki Picoult, tak jak mówiłaś - staram je sobie dawkować :) Ale tej nie podaruję, gdy tylko ją zobaczę na półce, to musi być moja! :)
OdpowiedzUsuńNie czytałąm tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńChyba w wolnym czasie wiem po co sięgnąć :D
nigdy nie czytałam ksiażek tej autorki może czas to zmienić?
OdpowiedzUsuń