piątek, 13 marca 2015

„Tam gdzie ty” – Jodi Picoult






Tytuł: Tam gdzie ty
Autor: Jodi Picoult
Rok wydania: 
2012
Wydawnictwo: 
Prószyński i S-ka
Liczba stron: 568







Max i Zoe po 10 latach małżeństwa i wieloletnich, nieskutecznych staraniach o dziecko postanawiają się rozwieść. Zoe wkrótce ku zaskoczeniu wszystkich i samej siebie poznaje miłość swojego życia, którą jest… kobieta. Natomiast Max, były alkoholik, zamieszkuje u swojego brata Reida i jego żony Liddy i za ich namową angażuje się działalność Kościoła Wiecznej Chwały. Ich myśli jednak z większą lub mniejszą częstotliwością powracają do tematu wymarzonego dziecka. Wkrótce przypominają sobie o ostatnich zamrożonych zarodkach, jednak prawa do nich żądają zarówno Zoe i jej nowa żona Vanessa, jak i bezdzietni Reid i Liddy. Prowadzi to do zaciekłej batalii na drodze sądowej, w której ktoś musi przegrać, by ktoś inny wygrał.

Jodi Picoult w swojej książce po raz kolejny poruszyła trudne, kontrowersyjne tematy. Tym razem jest to homoseksualizm, który nawet w tak wyzwolonym kraju, jakim są Stany Zjednoczone pozostawia w ludziach niesmak, a w skrajnych przypadkach z kościołem na czele również oburzenie i chęć toczenia z nim walki. Takie a nie inne reakcje ludzi sprawiają, że Zoe i Vanessa zamiast cieszyć się swoją miłością, muszą na każdym kroku uważać, ukrywając swoją orientację chociażby z obawy przed tym, że wyrzucą je z pracy.

Kolejnym problemem zawartym w książce jest niepłodność, która w konfrontacji z wielką potrzebą macierzyństwa i kolejnymi nieudolnymi próbami in vitro budzi rozpacz i poczucie beznadziei. Urastają one do tak dużej rangi, że Zoe zrywa kontakty z wszelkimi koleżankami, bo nie jest w stanie bez bólu patrzeć na ich dzieci, a wszystkie jej myśli skupiają się tylko na pragnieniu bycia matką.

W książce ścierają się stanowiska dwóch skrajnych małżeństw, jednego stricte religijnego i drugiego homoseksualnego. Które z nich powinno dostać szansę na szczęście?

Jak zwykle w powieści Picoult nie brakuje silnych emocji i rozterek wewnętrznych. Atmosferę napięcia podsyca sala sądowa i drapieżna walka adwokatów, przechylająca szalę zwycięstwa raz na jedną stronę, to znowu na drugą. Boju dopełnia ludność kościoła z pastorem na czele, który nie omieszka posłużyć się każdym narzędziem, by tylko wygrali jego podopieczni. Gdzieś w tej całej akcji jest jeszcze nastolatka z depresją, podopieczna Zoe, która również odegra swoją rolę w drodze o prawo do zarodków.


Zakończenie jest punktem kulminacyjnym, zapierającym dech w piersiach, w którym dowiadujemy się kto ostatecznie otrzyma dar od losu. Nie dla każdego skończy się happy endem, jednak jak to w życiu bywa nie ma prostych wyborów pozwalających dać upust sprawiedliwości i często radość jednych okraszona jest łzami innych. Książką byłam oczarowana i możliwe, że to zasługa tego, że już ponad pół roku nie czytałam żadnej powieści Picoult. Jeśli mogę coś radzić, to dawkujcie sobie jej dzieła. Przez pewien czas byłam tak zapatrzona w książki autorki, że za każdym pobytem w bibliotece ślepo brałam kolejną z nich, ale… to nie było zbyt dobre. Po pewnym czasie powieści zaczęły mnie drażnić. W końcu co za dużo to nie zdrowo. Półroczny „odwyk” pozwolił mi na nowo zafascynować się twórczością Jodi Picoult. Przyznam, że stęskniłam się za nią i już mam ochotę sięgnąć po kolejną jej książkę, ale… dla swojego dobra póki co jednak się powstrzymam. 

22 komentarze:

  1. Lubię autorkę i marzy mi się przeczytanie wszystkich jej książek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej autorki kocham książkę "Zły dotyk" jak dobrze tytuł pamiętam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... sprawdziłam, ale nigdzie nie widziałam, żeby taką książkę napisała Picoult. Może jednak o inny tytuł albo autora chodziło? ;)

      Usuń
  3. Niestety jeszcze niczego tej autorki nie przeczytałam, Chyba trzeba to zmienic

    OdpowiedzUsuń
  4. Już dawno czytałam jakąś powieść Picoult, ale w końcu muszę to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  5. łoooo ile emocji przez recenzję i tematykę się sączy aż serce i dusza boli...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach, gdyż proza tej autorki do mnie trafia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam chęć poznać autorkę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też już się chyba stęskniłam za książkami Picoult.;) Tę uważam za jedną z najlepszych, cały czas się zastanawiałam, po której stronie jestem;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Do tej pory przeczytałam jedynie jedną książkę autorki, ale wiem, że będę chciała przeczytać kolejne. Ten tytuł wydaje się szczególnie interesujący.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam ją ostatnio w rękach w bibliotece, ale odłożyłam i wypożyczyłam ,,Jak z obrazka". Na nią też przyjdzie kolei :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem Ci, że jest to pisarka z mojego wyzwania książkowego, zmierzyłam się już z dwoma powieściami jej autorstwa: Zagubieni w czasie oraz W imię miłości (ta powieść doczekała się swojej ekranizacji, jednakże nie miałam przyjemności jej obejrzenia). Kolejny raz zaciekawiłaś mnie propozycją książkową, ale oczywiście i sięgnę po nią w swoim czasie, ponieważ postanowiłam iść kolejno po dacie wydania :)
    Pozdrawiam Cię, czekając na kolejną recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  12. To mi się podoba, że autorka porusza kilku tematów i nie omija tych kontrowersyjnych.
    Książkę oczywiście chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam tylko "Dziewiętnaście minut" i bardzo mi się podobało, recenzja niesamowicie zachęcająca, więc może czas powrócić do Jodi Picoult.

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie też o Jodi :)
    Dla mnie każda jej książka jest niezwykła, uczy mnie czegoś nowego i to z jej książek nauczyłam się, że wszystko najlepsze co możemy mieć mamy pod nosem - tylko musimy się odważyć po to sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podobał mi się. Bardzo lubię autorkę

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam tę książkę w planach, ale w bibliotece ciągle jest wypożyczona :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytać? Nie czytać? Czytać? Nie czytać? Naprawdę nie wiem, czy książka jest watra mojej uwagi i czy mi się spodoba, czy jednak uznam, że jest nie dla mnie. Na razie odpuszczę tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mniej więcej co miesiąc, dwa, czytam książki Picoult, tak jak mówiłaś - staram je sobie dawkować :) Ale tej nie podaruję, gdy tylko ją zobaczę na półce, to musi być moja! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie czytałąm tej pozycji :)
    Chyba w wolnym czasie wiem po co sięgnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  20. nigdy nie czytałam ksiażek tej autorki może czas to zmienić?

    OdpowiedzUsuń