Tytuł: Egzamin
Autor: Julio Cortázar
Rok wydania: 1991
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Rok wydania: 1991
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Liczba stron: 238
Kiedyś miałam zamiar przeczytać sławną „Grę w klasy”
tego autora. Miałam, ale ostatecznie na zamiarze się tylko skończyło. Po paru
latach widząc nazwisko Cortázar, postanowiłam zapoznać się z twórczością tego
autora tak bardzo zachwalaną przez niektórych. Wybór padł na „Egzamin”, jako że
kampania wrześniowa już zapasem i należałoby się w końcu jako tako wdrożyć w
klimat egzaminacyjnej męki.
Akcja książki ma miejsce na dzień przed egzaminem
końcowym na studiach Klary i Juana. Para ta wraz z napotkanymi po drodze
znajomymi przemieszcza się ulicami miasta, witając po drodze w kilka miejsc i
snując filozoficzne rozważania.
Pierwszy przymiotnik określający tę książkę, jaki mi
się nasuwa to… dziwna. Naprawdę chyba dziwniejszej powieści nigdy, a
przynajmniej w ostatnim czasie nie czytałam.
„- Ale jak się poplamiłeś?
- Udało mi się (niedyskretnie) znaleźć się na
trajektorii czyjegoś rzygu”
Trochę w niej dialogów natury filozoficznej, które
raczej nie są skierowane do czytelników mojego pokroju. Bo ja to raczej typ
osoby twardo stąpającej po ziemi, więc czytanie ich nieco mnie męczyło. Z
drugiej strony parę z nich zaciekawiło mnie, jednak… urywały się one szybko, a
ja chciałam poznać co więcej ciekawego i dziwnego bohaterowie mogą powiedzieć w
danym temat.
Wiele w niej zdań nie zakończonych kropką, akapitów
rozpoczynających się z małej litery, wplecionych parolinijkowych wierszy,
nieprzetłumaczonych wtrąceń w języku bodajże hiszpańskim i innych, dziwnych
środków stylistycznych.
Mam wrażenie, że książka miała zawierać jakiś ukryty
sens. Podczas czytania na okrągło „stresowałam się” tym, że go nie odnajdę i
tak też się stało. Więc jeśli przeczytaliście ją albo dopiero przeczytacie,
przetłumaczcie mi ją, jak prostemu człowiekowi, proszę.
W książkach zawsze ważna jest dla mnie fabuła, ale
tu akurat waga przyłożona jest bardziej do formy utworu. Nijak mogę ją ocenić,
bo wydała mi się ona niezrozumiała. Nie będę jej zatem polecać, ale… pamiętajcie,
że jeśli już ją przeczytacie, to zawitajcie tu i napiszcie, o co tak naprawdę w
niej chodzi.
Cóż, trochę dziwna (tak, to chyba dobre słowo) ta książka. Nie czytałam jej, więc niestety nie mogę Ci pomóc.
OdpowiedzUsuńHehehee :) No cóż, bywają książki, których nie da się zrozumieć :]
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam ochoty na taką książkę ;/
OdpowiedzUsuń"nie kupiła" mnie ta książka ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTen cytat z trajektorią rzygu, nie wytrzymam. Cóż to za dziwna książka?
OdpowiedzUsuńŚwietny cytaty. Czytając go, stwierdziłam, że chyba Ci nie pomogę, bo nawet jeśli sięgnęłabym po książkę, to pewnie również bym jej nie zrozumiała :))
OdpowiedzUsuńO kurczę, nic o tej książce nie słyszałam, ale wydaje mi się być przedziwna! :)
OdpowiedzUsuńWow, cytat który zamieściłaś w recenzji - jest pełen niejasności, jak cała powieść tak wygląda - to ja jednak podziękuję...
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie ta książka nie kusi. Wręcz przeciwnie, taki typ lektury mnie za bardzo niepokoi i dlatego go unikam.
OdpowiedzUsuńCortázar to pisarz, który w pewien sposób zredefiniował literaturę - artysta znany jest z tego, że lubił bawić się formą, wykraczać poza utarte ścieżki. "Egzamin" to pierwsza powieść autora i widać, że jest to jeszcze materiał mocno surowy, chociaż z drugiej strony można dostrzec w nim echa przyszłych dzieł - wg mnie właśnie pod tym kątem najlepiej jest czytać tę powieść i z tego też względu uważam, że jest to raczej pozycja dla czytelniczek i czytelników, którzy znają wcześniejszy dorobek Wielkiego Kronopia.
OdpowiedzUsuńA, co do pytania, o czym jest książka to nie sposób odpowiedzieć na nie w tradycyjnym ujęciu, bowiem książka jest z jednej strony o wszystkim, z drugiej zaś - o niczym. Gdybyś była ciekawa to zapraszam do lektury krótkiego tekstu, który poświęciłem tej książce - Rzecz o kawiarnianych filozofach.