wtorek, 17 marca 2020

Sylwester w Pradze!

W dobie wszechogarniającego koronawirusa i zakazu wyjazdów - nie pozostaje nic innego jak jedynie wyjazdy powspominać. A ja powrócę zatem do Sylwestra w Pradze. Swoją przygodę rozpoczęliśmy od wyjazdu autokarem o 3 w nocy z 30 na 31 grudnia. Nocka w autokarze do najbardziej komfortowych nie należała, ale za to zaraz po wyjściu widok na miasto ją wynagrodził.
Naszym przewodnikiem był starszy Pan, którego energia i hart ducha nie opuszczały pomimo swojego wieku, stąd też zaraz po pokazaniu nam widoku uciekł, nie wiedzieć gdzie. Jak się później okazała to był dopiero początek jego znikania. Kiedy już go odnaleźliśmy wyruszyliśmy dalej na odkrywanie kolejnych zakątków Pragi.
Zwolenniczką kościołów nie jestem, a tych na naszej drodze widzieliśmy dość dużo. Jeden z ciekawszych zawierał dzieciątko Jezus zrobione ze… świecy. Nad tym kościołem znajdowało się muzeum z mnóstwem ubranek na zmianę właśnie dla tej figurki.

Koło 13 mieliśmy przerwę i wstąpiliśmy na burgery. Podobno Praga z nich słynie i rzeczywiście były pyszne! Wtedy też wreszcie doczekałam się pierwszej kawy tego dnia. Dla wypróbowania wzięliśmy 1 kawę eggnog, która w przeciwieństwie do burgerów… była okropna.
Najlepszym i najbardziej efektownym punktem był Most Karola. Zresztą co tu dużo opowiadać, widoki mówią same za siebie.
          
Na moście znajduje się figurka Jana Nepomucena, który był spowiednikiem żony króla i na prośbę o zdradzenie królowi grzechów jego żony, nie chciał tego zrobić i za nieposłuszeństwo wobec władcy został wrzucony do rzeki. Tradycja mówi, że jeśli pogłaszcze się figurkę, to spełni ona życzenie i… nie pozostaje nic innego tylko czekać na tego efekty!
        
        
Około 20 rozstaliśmy się z naszym przewodnikiem i do 1 w nocy mieliśmy czas wolny dla siebie i… oczywiście znów udaliśmy się na jedzenie :D Tym razem padło na typowo czeską kuchnię. Dostałam knedliki oraz mięso jagnięce z zaskakującym sosem piwno-miodowym. Muszę taki zrobić w domu! Pomimo małej porcji jedzenie było pyszne. Niemiłą niespodzianką było to, że na samym końcu okazało się, że nie można było płacić kartą, a czeskich koron już żadnych nie mieliśmy ;p ale na szczęście jakoś sobie poradziliśmy.
A o 12? Na placu Wacława przywitały nas fajerwerki i Nowy Rok!  
O 2 w nocy powróciliśmy autokarem do domu. To była bardzo fajna chociaż krótka i trochę męcząca wycieczka. Ale ciekawa alternatywa na spędzenie Sylwestra.

8 komentarzy:

  1. Musiało być sympatycznie :), choć przy takim harmonogramie, rzeczywiście trochę męcząca wycieczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale cudowną wyprawę mieliście:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrobiłaś mi ochotę na burgera ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzy mi się wyjazd do Pragi, myślę, że kiedyś to miasto odwiedzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To musi byc niesamowite wspomnienie! Marze o wycieczce do Pragi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Praga to piękne miasto, byłam tylko raz i przepadłam! :) Sylwester tam to musiało być niesamowite wspomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne wspomnienia. W Pradze byłam dwa razy, ale zdecydowanie za krótko, bo każdy wyjazd był tylko na jeden dzień. Chciałabym pojechać tam na jakieś 3 dni z planem zwiedzania i czasem na wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To prawda wyjazdy niesteyy mamy ograniczone- sama musiałam odwołać swój do Gruzji na, który czekałam. I aż się boje,że ten czerwcowy też nie dojdzie do skutku :-(
    W Pradze byłam dawno temu prawie 20 lat temu :-P ale miasto uważam za piękne :-)

    OdpowiedzUsuń