czwartek, 3 listopada 2016

Październik 2016 - podsumowanie!

Październik za nami, a przed nami przedostatni miesiąc roku. Jak Wasze postanowienia na 2016 r.? Zostały spełnione? Przed chwilą spojrzałam na swoje i u mnie przeszło tylko 5 na... 14. Ale jeszcze mam 2 miesiące, więc może coś uda się ugrać :)

U mnie właściwie calutki październik przełożył się na oglądanie serialu "Jak poznałem waszą matkę". Pewnie jestem jedną z ostatnich osób, która go oglądała, bo generalnie jestem przeciwniczką seriali. A już z pewnością tak tasiemcowatych jak ten. Mimo to niestandardowa 20-minutowa długość odcinków mnie do siebie przekonała. Myślę, że to idealna seria na jesienną, ponurą aurę, gdyż potrafi rozbawić aż do łez. Przede mną już ostatni sezon i... zaczyna mi się robić przykro, że zaraz się skończy :( Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, zżyłam się z bohaterami i będzie mi ich brakować. A już szczególnie Barneya :D

W październiku odbyła się też promocja w sklepie Rossmann, której oczywiście nie mogłam przegapić. Jako maniaczka produktów do ust z drogerii wyszłam z m.in. 4 kredkami do tej części ciała. I powiem Wam, że jestem nimi zachwycona. Nie dość, że tańsze od zwykłych szminek, to jeszcze często mają lepszą od nich trwałość. Oprócz nich po 3 latach kupiłam także eyeliner. I chociaż w dalszym ciągu uważam, że z kreską na oku wyglądam trochę jak pełna nienawiści gothka to zawsze to jakieś urozmaicenie makijażu.

Udało mi się też uczestniczyć w 2 webinariach z zakresu dietetyki. I mimo że spodziewałam się, że nieco więcej potrzebnej wiedzy z nich wyniosę, tak zawsze to jakiś krok w kierunku rozwoju.

W październiku zaczęły się też moje studia, minął dopiero miesiąc, a mnie parokrotnie zdążyły już zaleźć za skórę :D Zabawne jest to, że studiując dziennie, co drugi tydzień mam zajęcia wyłącznie 2 razy w tygodniu. I nie, to wcale nie dlatego, że opuszczam wykłady czy coś w tym rodzaju. Gdybym na nie nie chodziła, miałabym tylko 1 dzień na uczelni :) Niestety ciągle mam jakieś projekty, prezentacje, karty pracy czy listy zadań do policzenia, czego się nie spodziewałam po licencjacie, na którym pod tym względem było bardziej lajtowo.

I... to by było chyba na tyle. A jak Wy wspominacie październik?

15 komentarzy:

  1. Ja trzy razy byłam w Rossmanie i na nic się nie skusiłam:) Eyeliner lubię tylko ten z piórkiem z Eveline, innymi po prostu nie umiem się umalować, a w Rossmanie nie ma go. Ręka drży, a że słabe doświadczenie to innego nie kupię:( W październiku poszłam na łatwiznę i sobie rzęsty założyłam z lenistwa, choć mam swoje fajne. Demakijażu nie znoszę, teraz oczu nie trę:)
    Apropo tej dietetyki męczy mnie ostatnio daktyl, mianowicie, że on jest zdrowy i często jest podstawą takich zdrowotnych batoników. Znów jak są indeksy glikemiczne to piszą tam, że daktyl ma indeks większy niż czysta glukoza, czyli, że co z tego wynika, że zdrowy czy nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupiłam właśnie teraz z Eveline i jestem z niego zadowolona ;) "Ręka drży" - haha skąd ja to znam. Ja mam jeszcze taki problem, że na jednym oku mam wadę wzroku, a że robię kreski z zamkniętymi powiekami, to jedną robię praktycznie na ślepo ;p
      Co do daktyli... generalnie odpowiedniejszą miarą od indeksu glikemicznego jest ładunek glikemiczny i to na niego należałoby zwrócić uwagę. Oblicza się go na podstawie ig, ale uwzględnia on wielkość spożywanej porcji. Co do batoników te raczej zawierają daktyle suszone, których ig=70 w przeciwieństwie do tych świeżych. Aż z ciekawości wzięłam pierwszy lepszy batonik występujący na rynku i policzyłam, że jego ładunek glikemiczny wyniesie ok. 17, tzn. że jeszcze mieści się w granicach średniego ;) Oczywiście to w przypadku jednego batonika, jeśli zjesz ich powiedzmy 2 na raz ładunek wyniesie wówczas odpowiednio 34 i będzie należał już do wysokiego.
      Co do świeżych daktyli te rzeczywiście mają indeks większy niż glukoza, ale zawsze można łączyć je z produktami zawierającymi białka, tłuszcze czy błonnik, które go obniżają. Tu oczywiście znowu pojawia się kwestia ładunku w zależności od tego, ile tych daktyli zjesz ;)

      Usuń
    2. Bo tak mnie męczył ten daktyl, mam cukrzycę ciążową, ale czasem się coś chce słodkiego. Myślałam, że takie batoniki są ok, ale chyba nie ;(

      Usuń
  2. mnie skusiły wszystkie "dni" promocji, szminki, tusze,lakiery,cienie, korektory. Zauważyłam,że kolorowe kosmetyki kupuję już tylko na tej promocji :)
    Październik zleciał mi za szybko,zdecydowanie za szybko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie też już tylko na tej promocji... no chyba, że coś mnie bardzo skusi ;)

      Usuń
  3. Dla mnie październik był rewelacyjny. Prowadziłam swoje pierwsze spotkanie autorskie, byłam na targach w Krakowie. Było cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja do rossmana już nie chodzę;p mam tyle mazideł do testów że nie kupuję nic sama xd

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja przegapiłam promocję, może to i lepiej to chociaż trochę zaoszczędziłam

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurczę, właśnie sobie o postanowieniach... w zasadzie prawie zeszłorocznych przypomniałam :D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Używam taki sam tusz i byłam ogromnie zadowolona z promocji w Rossmanie w tym miesiącu - w końcu zrobiłam zapasy na kolejne miesiące ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też brakowało mi Barneya po całej serii... Jestem ciekawa, jak zareagujesz na dość zaskakujące zakończenie serialu. Z promocji w Rossmanie też skorzystałam. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nie znam tego serialu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Październik zawsze mija bardzo szybko, jak dla mnie to listopad się bardzo dłuży. Do świąt jeszcze daleko a już nie pamięta się wakacji i tego odpoczynku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo miło i owocnie. W sumie jak nie październik ;). Teraz mam problemy, bo mam ochotę zapaść w zimowy sen.

    OdpowiedzUsuń