sobota, 12 listopada 2016

"Łatwopalni" - Agnieszka Lingas-Łoniewska






Tytuł: Łatwopalni
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Rok wydania: 
2013
Wydawnictwo:
Filia
Liczba stron: 276






Monika Rudzka to polonistka, która mieszka w małym, polskim miasteczku, gdzie każdy zna każdego i jedyną atrakcją mieszkańców są plotki. Monika uznawana przez miejscowych za starą pannę wraz z matką wiedzie spokojne, można by rzec nudne życie. Aż nagle, chcąc wynająć pokój, w mieszkaniu Rudzkich pojawia się on - nieznajomy, czarnowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna na motorze. Od razu wzbudza ogromne zainteresowanie mieszkańców i oczywiście zaczyna mieć swój udział w życiu Moniki.

Jak się można domyślić samotna kobieta i wpadający na nią nieznajomy mężczyzna w książkach mogą zwiastować tylko jedno - nieunikniony romans. Jeśli czytacie mnie wystarczająco długo, pewnie wiecie, że od tego gatunku zdecydowanie stronię. Co mnie zatem podkusiło, żeby przeczytać książkę tego typu? Zdecydowanie problemy bohaterów i ich niełatwa przeszłość. Zarówno Monika jak i Jarek (tak, ten nieznajomy) borykają się z demonami przeszłości, które rzutują na ich teraźniejszość. Monika zakotwiczyła się w maleńkim miasteczku, z myślą, że po tym co ją spotkało, nie ma już dla siebie żadnych perspektyw. Jarek po tragicznym wydarzeniu, porzucił zawód lekarza i wymierzając sobie karę na własną rękę, podróżuje z miejsca na miejsce, nigdzie nie mogąc zaznać spokoju. Powoli zbliżają się do siebie i małymi krokami ujawniają swoje mroczne tajemnice. Jednak nie zawsze jest tak, że prawda rzeczywiście wyzwoli.
Historia opisana jest prostym i mało wyszukanym językiem. Trzeba przyznać, że czyta się ją naprawdę szybko i mimo problemów bohaterów książka ta należy do lekkich, nie pozostawiających piętna na psychice historii. I właściwie mogłabym zaliczyć ją do takich mało wymagających, ale przyjemnych przerywników między innymi cięższymi książkami, gdyby nie jeden, mały zgrzyt.

Mówiąc kolokwialnie, ta książka jest nieco sztuczna. Opis niektórych wydarzeń i tego co dzieje się w głowach bohaterów pozostawiały sporo do życzenia. Najgorsze w tym wszystkim były jednak pretensjonalne dialogi postaci, przy których miałam ochotę złapać się za głowę i zapytać: "Serio...?". To nawet zabawne, bo wiecie co mi one przypominały? Moją własną, ledwo zaczętą i nigdy nie skończoną powieść, którą wygrzebałam po latach i przy której czytaniu miałam ochotę zadać sobie to samo pytanie. No bo ludzie, niby kto normalny prowadzi tak suche rozmowy? Na pewno nikt, kogo ja znam.

O autorce słyszałam sporo pochlebnych opinii, dlatego w trakcie czytania "Łatwopalnych" trochę się rozczarowałam. Nie mówię "nie" jej kolejnym publikacjom, bo przecież każdy autor ma w swoim dorobku te lepsze i gorsze pozycje. Mimo to serię z Moniką i Jarkiem w rolach głównych raczej sobie podaruję, chociaż trzeba przyznać, że końcówka trochę mnie zaciekawiła. Mimo to mam wrażenie, że dalsze losy mogę przewidzieć na własną rękę i pewnie nie będą różniły się zbytnio od tych zawartych w książce.

16 komentarzy:

  1. Ja czytałam niedawno "Skazanych na ból" i lektura ta bardzo mi się spodobała,więc być może sięgnę kiedyś i po "Łatwopalnych" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo o tej Autorce słyszałam, ale jakoś mnie jej książki tak z opisu nie kuszą

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem po całej serii Łatwopalnych i innych książkach Agnieszki L-Ł. Autorka ma lepsze i gorsze książki, ale i tak lubię jej pióro :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam wcześniej do czynienia z tą autorką, choć mam na półce jej Pięto Midasa, które leży i oczekuje na dogodny moment ;). Do Łatwopalnych nigdy mnie nie ciągnęło, dużo większą ochotę miałam na Zakręty losu :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tę książkę, i nie dałam drugiej szansy autorce. Dla mnie ta książka nie miała żadnego sensu, strasznie mnie męczyła...

    OdpowiedzUsuń
  6. nie znam autorki. nie wiem czy ten klimat by mi odpowiadał:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię twórczość tej autorki, ale "Łatwopalni" nie są jej najlepszą powieścią, więc nie poddawaj się i sięgnij po jakiś inny tytuł - może bardziej Ci się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam z autorką straszny problem - przeczytałam jedną jej książkę i zawiodłam się straszne i teraz jakoś trudno mi moją niechęć do niej przezwyciężyć. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Poluję na "Skazani na ból" tej samej autorki. O tej pozycji jeszcze nie słyszałam, ale może kiedyś będę miała okazję ją przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro nie jest to jakaś wybitna historia, do tego że sztucznymi dialogami, to podziękuję. Może jakiś inny tytuł autorki bardziej przypadnie Ci do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam żadnej z powieści autorstwa Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, jednak mam zamiar to zmienić. Niebawem zamierzam sięgnąć po "Piętno Midasa". Czas pokaże czy sięgnę po kolejne tytuły autorki.
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie romansidła, nad którymi nie trzeba zbytnio myśleć też są potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Autor piszący książkę, musi wpisać się w rzeczywistość. Spędziłam trochę czasu na blogach, które odwołują się warsztatów pisarskich i muszę powiedzieć, że każdy pisarz musi się dobrze przygotować do pisania książki, poznać język, którym posługują się dani bohaterowie w zależności od środowiska, wieku itp. Z tego wynika, że autorka nie wykonała swojej pracy. Ale takie rzeczy zdarzają się najlepszym. Ostatnio oniemiałam, kiedy z "M jak miłość" dowiedziałam się, że na maturze z matematyki są całki. Cóż scenarzyści też muszą jednak popracować nad poznaniem środowiska, o którym piszą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem ciekawa, jak przyjęłabym tę powieść. Czytałam już jedną pozycję pani Agnieszki, ale nadal mam wiele do nadrobienia. W pierwszej kolejności chciałabym jednak przeczytać "Skazanych na ból". Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak ja nie lubię pretensjonalnych dialogów. Za to romanse jak najbardziej, tylko często właśnie w takich książkach dialogi kuleją.

    OdpowiedzUsuń
  16. Och! Dialogi powinny obfitować w bogactwo i zachęcam do polubienia postaci, a tu tak słabo?
    Sporadycznie czytam takie historie i robię wyjątki tylko w przypadkach gdy jestem pewna, że książka jest naprawdę dobra. Tym razem wyjątku nie zrobię, sam rozumiesz ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń