Autor: Maria Nurowska
Rok wydania: 2009
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2009
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 224
Ola jest żoną Zygmunta, którego poznała w szkole aktorskiej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby ona nie była studentką, a on o ponad 20 lat starszym nauczycielem, który ze względu na nią porzucił swoją pierwszą żonę Elżbietę. Mając wyrzuty sumienia względem Elżbiety, Ola postanawia jej pomóc i tym samym doprowadza do sytuacji, gdzie zarówno obie kobiety jak i Zygmunt lądują na deskach teatru w sztuce o Molierze i jego dwóch partnerkach. Kobiety zaprzyjaźniają się, jednakże okazuje się, że przyjaźń ta jest toksyczna, a Ola staje się ofiarą własnej intrygi. Realia zaczynają jej się mieszać z fikcją. Gubi się w życiu i sama nie wie już czego od siebie chce. Nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić, wpada na nieco szalony pomysł.
Wszystkie książki Marii Nurowskiej, jakie dotychczas czytałam, traktowały o kobietach pogubionych w życiu i z mętlikiem w głowie. Nie zabrakło takiego rodzaju bohaterki także i tu. Zachowania Oli zadziwiają i sprawiają, że mamy ochotę zapytać: "po co ona to robi?". Niestety odpowiedzi na to pytanie w książce nie otrzymamy, gdyż młoda kobieta działa nieco pod wpływem impulsu czy intuicji i sama nie wie, co doprowadza ją do określonych czynów.
Można zrozumieć chęć pomocy skrzywdzonej kobiecie. Ale poprzez nachalne zachęcanie jej do udziału w przedstawieniu, które dziwnie przypomina ich życie? Chęć zaprzyjaźnienia się z byłą żoną męża? Koniec końców zachowanie Oli doprowadza ją do paranoi. Nie potrafi rozróżnić życia realnego od fikcji, ciągle ma natrętne myśli, nie umie normalnie żyć ani grać w następnych spektaklach, gdyż "utknęła" w roli bułhakowskiej Armandy. Tego już zupełnie nie potrafiłam zrozumieć.
Akcja książki toczy się pomiędzy przeszłością a rzeczywistością, w której Ola leży w szpitalu, udając nieprzytomną i czekając na przybycie Elżbiety. Cała książka krąży wokół błądzenia kobiety. Miałam nadzieję, że może sam koniec do czegoś konkretnego doprowadzi, jednakże tak nie było. Naprawdę nie wiem za bardzo, co miała wnosić i jakie nieść przesłanie. Że nie można w 100% poświęcać się jednej dziedzinie? Że należy stawiać wyraźną granicę między życiem prywatnym a zawodowym? Że przeszłość należy pozostawić przeszłości i nie należy jej rozgrzebywać? Nie wiem.
Muszę powiedzieć, że książką się rozczarowałam. Czytałam parę innych pozycji autorki - każda z nich mi się podobała i pozostawiała po sobie sentyment. Gdyby była to moja pierwsza książka Nurowskiej, pewnie już nigdy nie przyjrzałabym się bliżej pozostałej jej twórczości. Plus dla książki za tło teatralne i metaforę życia jako spektaklu. Jednakże duży minus za brak większego sensu.
Szkoda, że brak w tej historii jakiegoś wyraźnego przesłania. Sam pomysł na zbliżenie do siebie tych dwóch kobiet jest ciekawy, gdyby nie to, co było dalej, może bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńZabrakło tej kropki nad "i"
UsuńNurowskiej czytałam tylko "Wariatka z Komańczy" i wspominam te książkę bardzo pozytywnie. Musze powrócić do twórczości autorki:)
OdpowiedzUsuńNie czytałem żadnej książki tej autorki. Czasami lubię przeczytać takie historie więc przy okazji sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńkiedyś, dawno temu, przeczytałam coś Nurowskiej, ale tak mi się nie spodobało, że nawet nie chcę tego wspominać
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, nie lubię historii o rozbijaniu małżeństw itp.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy nie czytałam Nurowskiej, z tego typu powieściopisarek może kiedyś przeczytam coś Kalicińskiej, ale jak mi wpadnie w ręce. Jakoś nie wierzę, że obecnie ktoś stworzy portret polskiej kobiety, za dużo jest tu w Polsce fałszu w kreowaniu wizerunku kobiety. Może nawet i ktoś napisze dobrą książkę, ale wydawnictwa i tak podpiszą umowę z Nurowską albo z Grocholą.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że zapowiada się interesująca i nie tuzinkowa historia, przynajmniej nic podobnego nigdy nie wpadło w moje ręce... Obawiam się jednak, że będzie to typ literatury z serii "czemu ten główny bohater jest aż tak głupi", a jednak chętnie zaryzykuję i sięgnę ;))
OdpowiedzUsuńAkurat tej książki nie czytałam. Ale znam prozę autorki, więc na pewno kiedyś zajrzę.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek autorki. Niektóre do tej pory mam w pamięci. Pewnie i po tę kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka Cię rozczarowała, ja na razie nie planuję sięgnąć po ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, że przesłanie nie jest tak bardzo wyraźne, jak być powinno. Fabuła bowiem zdaje się mieć potencjał. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCzy to ta sama autorka, która napisała "Panny i wdowy"?
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście dobrze, że nie zaczynałam czytać Nurowskiej od tej pozycji. Te, które dotychczas czytałam, były dość przyjemne i ciekawe.
OdpowiedzUsuńEhhh szkoda, że aż tak Cię rozczarowała ta książka... ;/
OdpowiedzUsuńCiężki kawałek lektury. Podejrzewam, że miałabym podobne odczucia.
OdpowiedzUsuńnie dla mnie. ciężka pozycja
OdpowiedzUsuń