piątek, 15 lipca 2016

Spotkajmy się! Albo jednak nie...

O postach z przemyśleniami myślałam już od... początku 2015 r., kiedy to w notce podsumowującej rok poprzedni, napisałam też o jaką tematykę mam zamiar rozszerzyć swojego bloga w przyszłości. No dobra, na dobrą sprawę musiałam myśleć o tym jeszcze wcześniej. Dziś mamy połowę roku 2016 i dotychczas nie pojawił się post tego rodzaju. Bo czy nie będzie to śmieszne...? Czy kogokolwiek to będzie obchodzić...?

Ale dziś jestem wkurzona i chyba przestaję rozumieć. Więc piszę. Bo może też macie podobne doświadczenia. Bo może ktoś spojrzy na to chłodnym okiem i powie mi, o co chodzi.
Bo taka sytuacja nie zdarza mi się po raz pierwszy ani po raz drugi. I nie zdarza mi się tylko w przypadku jednej czy dwóch osób. Ostatnimi czasy mam wrażenie, że takie przypadki zdarzają mi się stale.

SPOTKAJMY SIĘ
Z wyprzedzeniem umawiamy się ze znajomymi na spotkanie na dany dzień. Wszyscy są chętni, entuzjastycznie rzucają hasła "super!", "pewnie, świetnie!". Brzmi dobrze, więc cieszę się i zaklepuję datę w kalendarzu. A potem następuje dzień przed spotkaniem, więc by uzgodnić szczegóły pytam: "to o której się widzimy?". I cierpliwie czekam na odpowiedź.
A potem słyszę:  "Eee, wiesz co... ja jednak nie mogę".
Nie no, serio?
Kiedy słyszę ten tekst mam ochotę kogoś przestrzelić.
BĄDŹ POWAŻNY I KONSEKWENTNY
Ja rozumiem, że komuś mogło akurat coś wyskoczyć. Różne przypadki chodzą po ludziach i różne rzeczy mogą się stać. Ktoś może źle się poczuć, komuś może wypaść jakiś ważny wyjazd. Wszystko w porządku. Tylko dziwnym trafem niektórym takie sytuacje zdarzają się rzadko a innym? Na okrągło! No cóż za niebywałe zrządzenie losu!
Albo odpowiedź: "Już się z kim innym na ten dzień umówiłem". No halo! Tak jakbyś się nie umówił akurat na ten dzień tydzień temu już ze mną. Ja już nie wiem, czy w tym momencie osoba robi większego głupka ze mnie czy z siebie.

Owszem, tu może nasuwać się pewne pytanie. Może tym ludziom nie chce się ze mną spotykać, a nie potrafią tego powiedzieć wprost? Jeśli rzeczywiście by tak było - okej, byłoby mi przykro, ale przecież nikogo nie będę do niczego zmuszać. Lepiej dajmy sobie spokój.

Z tym że ci ludzie sami do mnie piszą i sami też proponują spotkania, więc... coś mi tu kompletnie nie gra. Jak już sam proponujesz, żeby się z kimś spotkać, to miej trochę przyzwoitości i tak łaskawie na to spotkanie przyjdź! Czy to takie dziwne, że jak człowiek się z kimś umawia to w pewnym sensie coś komuś obiecuje i że należałoby tej "obietnicy" dotrzymać? Niby prosta, logiczna sprawa. No ale nie dla wszystkich.

Nie spotykam się z 13-14 latkami, którym ze względu na wiek można by to puścić mimo uszu. Chociaż nie przypominam sobie, by w tym wieku trafiały mi się takie "problemy". Spotykam się z ludźmi po 20-tce, po których można by się spodziewać dojrzałości, szacunku do drugiego człowieka i konsekwentności.
Nic bardziej mylnego.
"TY ZAWSZE MASZ CZAS"
Tak, takie właśnie zdanie usłyszałam ostatnio i dało mi ono do myślenia. Bo pozwoliło mi spojrzeć na problem poprzez pryzmat tego, że sama do niego doprowadziłam.
Lubię spotykać się z ludźmi i nawet kiedy mam dużo na głowie i mało wolnego czasu, próbuję sobie wszystko rozplanować i zorganizować tak, by jednak do spotkania doszło. Więc "zawsze" jestem na zawołanie.

Z tym że mam wrażenie, że tylko ja tak działam. Mam grupkę znajomych, z których każdy ma wiecznie jakąś wymówkę i prawie nigdy nie dochodzi do spotkania w pełnym gronie. Ale nikt nie pomyśli, by przełożyć coś tak, żeby jednak dało radę.
Bo po co? Przecież mogą się umówić wtedy, kiedy akurat im się zachce. Bo przecież ja zawsze mam czas i zawsze będę chętna na spotkanie...

TROCHĘ SZACUNKU
Nie wiem, czy ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że to co robią jest wkurzające i przykre.
Dla mnie to brak szacunku do czasu drugiej osoby, a przez to i brak szacunku do drugiego człowieka.

Okej, ja nie jestem aniołem, sama miałam parę razy w życiu tak, że umówiłam się z kimś, po czym musiałam to spotkanie niestety odwołać. I za każdym takim razem miałam wyrzuty sumienia. Z tym że tłumaczyłam swoją sytuację, często pytałam tej osoby, czy nie ma z tym problemu i od razu proponowałam termin, na który moglibyśmy to przełożyć. W taki bądź inny sposób próbowałam się usprawiedliwić.
Za to sama mnóstwo razy nasłuchałam się lakonicznego "nie mogę". I tyle, koniec - kropka.
Taki eufemizm, bo jednak trochę zabrakło odwagi, żeby powiedzieć "mam cię w dupie".

Tak, na obecny weekend miałam umówione 3 spotkania.
Tak, żadne z tych spotkań nie wyszło z mojej inicjatywy.
I tak, żadne z tych spotkań ostatecznie nie dojdzie do skutku.
I chyba nie muszę dodawać, że ani jednego ja nie odwołałam.

Ciekawi mnie, czy macie może podobne doświadczenia z ludźmi niedotrzymującymi słowa. Czy może tylko ja przyciągam do siebie takie osoby. A może sami często rezygnujecie ze spotkań? Czy może to jednak ja mam jakieś fanaberie i te zachowania są "normalne"? Dajcie znać co w ogóle myślicie o całej tej sytuacji.

19 komentarzy:

  1. Może przy okazji następnej propozycji powinnaś odmówić i powiedzieć "Sorry, nie mam czasu" albo "Jestem już z kimś umówiona"... Może jak będziesz mniej dostępna dla znajomych, zaczną bardziej szanować Twój czas? Tak sobie kombinuję teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o tym, ale mam wrażenie, że wtedy spotykać będziemy się już bardzo, bardzo rzadko o ile nie wcale.

      Usuń
  2. ja nie zapomnę jak miałam jechać na spotkanie blogerek po czym dostaje sms że jednak jest odwołane. dzień przed... potem się okazało że organizatorce się nei chciało spotkać z nami i tylko prezentów od sponsorów się nachapała lol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Brak mi słów... ja nie wiem, na jakiej zasadzie takie spotkania blogerek działają, ale za takie idiotyczne zachowanie powinna ponieść jakieś konsekwencje.

      Usuń
  3. Ooooj, znam to! A najbardziej było mi przykro pewnego razu, kiedy zaprosiłam dosłownie ze 3-4 koleżanki na "babski wieczór" do siebie do domu i oczywiście okazało się, że żadna przyjść nie mogła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, to rzeczywiście smutne, bo spotkać się na mieście to jedno, ale jednak w domu musiałaś się do tego trochę przygotować...

      Usuń
  4. Jakbyś czytała o mnie, chociaż chyba najgorsze jest nie to, że ktoś ci lakonicznie powie, że nie może, a więcej, nawet nie odpisze, nie potwierdzi ani nie zaprzeczy, brak jakiejkolwiek reakcji ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no takie zachowanie to chyba mnie jeszcze nigdy nie spotkało, to już niezłe przegięcie. A po fakcie usprawiedliwiają się chociaż jakoś czy po prostu zachowują się tak, jakbyście się nigdy nie umawiali?

      Usuń
  5. Oczywiście, że to znam, a najlepsze jest to, że jak dana osoba nagle potrzebuje pomocy, to jakoś bez problemu znajduje czas aby zadzwonić lub przyjechać, brak słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, ja nie wiem skąd w ludziach tyle tupetu.

      Usuń
  6. Chyba każdy to zna. Niemiłe doświadczenie, ale jednak dość często występujące. :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciężko nie znać tego! Każdy ma podobne doświadczenie :)
    pozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama niejednokrotnie spotkałam się z taką sytuacją i zawsze jest mi smutno, że ktoś z moich znajomych tak mnie traktuje :(

    OdpowiedzUsuń
  9. I to sporo. Miałam przyjaciółkę w liceum i umawiałam się z nią co jakiś czas. Oczywiście po jakimś czasie ona przestała mieć czas, a to chora , a to nie może. W końcu zamilkła. Nie mogłam się z tym pogodzić, ale po jakimś czasie doszłam do wniosku, że może jej że mną nie po drodze. Szczerze mówiąc doszłam do wniosku, iż się od tego odcinam. Potem jeszcze z jej namowy widziałyśmy się że dwa razy, za każdym razem miała interes. Pytanie czy jej chłopakowi pracy nie załatwię (skończyliśmy ten sam kierunek, ale robimy co innego). To rozlało czarę goryczy i sama zaczęłam jej unikać. Całkiem niedawno, po jakiś 2 latach się spotkaliśmy w większym gronie i usłyszałam, że ona się na mnie gniewa, bo jej kiedyś nie odpisałam . Szczerze spłynęło to po mnie i unikam jej jak ognia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Skąd ja to znam! Osobiście odnoszę wrażenie, że ludzie stają się po prostu leniwi (swoją drogą mi też te lenistwo często się zdarza). Może to też i spowodowane jest tym, że świat tak bardzo pędzi, ale mam wrażenie, że dawniej nic takiego nie miało miejsca. Ludzi chodzi do pracy, a wieczorem spotykali się u siebie, wychodzili gdzieś potańczyć, a teraz jest jakoś tak inaczej. Niby idziemy do przodu, a ja mam wrażenie, że w kontaktach z innymi ludzi cofamy się.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam jedną koleżankę, która osiem na dziesięć razy pięć minut przed wyjściem pisała, że jednak nie może. Co zrobiłam? Wystawiłam ją, raz, drugi, trzeci i w końcu się nauczyła szanować mój czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie, no takie zachowanie to poniżej przeciętnej. masakra...popieram powyższe głosy, warto nad tym popracować i też nie mieć czasu

    OdpowiedzUsuń
  13. jest za szybkie tempo życia. Praca, dom a jak jest wolny dzień to już nie chce się nam wchodzić w ten kierat. Poza tym z ludźmi mamy kontakt przez telefony komórkowe, chaty i inne komunikatory, więc po co jeszcze się spotykać. Spłaszczyliśmy nasze kontakty i zredukowaliśmy je do zera.
    Inna sprawa to nie przychodzenie bądź odmawianie w ostatniej chwili. Jest to po prostu niegrzeczne. Ja nie mam na szczęście takich znajomych, ale też mogę powiedzieć, że nie spotykam się z ludźmi (po pracy czy w weekendy) tak często jak bym chciała. Tylko mówimy sobie uczciwie, że po prostu, ktoś miał ciężki dzień, weekend i raczej nie będzie w stanie przyjść, ale już na etapie umawiania się!
    Czasem dobrze jest zweryfikować listę przyjaciół/znajomych.

    OdpowiedzUsuń