sobota, 18 stycznia 2020

Rok 2019 - podsumowanie!

Ostatnio u Aniamaluje przeczytałam "Aby coś zacząć, czasami trzeba coś skończyć. Dlatego dzisiaj masz za zadanie porządnie skończyć poprzedni rok." - a więc zakańczam. Jaki był dla mnie rok 2019? Szybki [i Wściekły]. Zaczął się całkiem powoli i spokojnie... ale później się rozkręcił i zaczął galopować.

Z czego jestem zadowolona/dumna/wdzięczna 2019?
- z wielu spotkań w rodzinnym gronie i możliwości zacieśnienia więzi z członkami rodziny, kiedyś tego nie doceniałam, ale dziś wiem, że rodzina jest najważniejsza i bardzo cieszę się, że mam w niej dobrych ludzi, którzy mnie akceptują, z którymi zawsze mogę porozmawiać, którzy są wokół i na których mogę liczyć. I każdemu będę polecać, by dbać, walczyć i wspierać swoją rodzinę, bo to ona jest naszym trzonem.
- z rozwinięcia umiejętności dawania ludziom wolności wyboru, odpuszczania, nie wcinania się i cieszenia się szczęściem innych, nawet jeśli nie idzie ono w parze z moim. Kiedyś zawsze musiałam wcisnąć swoje 3 grosze i wydać opinię na każdy temat i chociaż dalej mam niewyparzony język, to częściej staram się go trzymać za zębami. Zauważyłam tę zależność, że jeśli szczerze potrafisz się cieszyć czyimś szczęściem, to często ani się nie obejrzysz a zawita ono i u Ciebie.
- to miał być dla mnie rok próbowania nowych rzeczy i taki też właśnie był; wypróbowałam grę w squasha, tenisa, windsurfing, nightskating, ściankę wspinaczkową, jazdę na motorze, zorganizowane biegi, zwiedziłam dużo nowych miast, na własną rękę zorganizowałam wyjazd do Kazimierza/Sandomierza/Lublina oraz Londynu i Paryża, byłam na delegacji, odwiedziłam różne restauracje i wypróbowałam dużo nowych kuchni i nietypowych potraw (bycze jądra, ozór, mule, ślimaki i żabie udka :D), poznałam nowe osoby. I im więcej ma się takich doświadczeń i poznaje punkty widzenia różnych ludzi, tym człowiek całkiem inaczej zaczyna patrzeć na życie.
- z zaliczonych 4 biegów (1 na 4 km i 3 na 10 km), wymagało to ode mnie dużo wytrwałości i silnej woli, ale udało się!
- z otrzymania pracy w dziale, który sobie wymarzyłam! Chociaż łatwo nie jest, przyniosło mi to dużo stresu, nerwów, chaosu, a bywają i dni, gdzie mam wrażenie, że kręcę się jak w kołowrotku i wracam do domu i pytam siebie, co ja tam w ogóle robię i na czym ten cały burdel stoi, bo na pewno nie na nogach, tak... mogę powiedzieć, że tak czy inaczej lubię tę pracę i cieszę się, że w niej jestem  
- z odbytej 3-tygodniowej delegacji do Włoch, która wykrzesała ze mnie dużo odwagi przy samodzielnym (pierwszym w życiu) locie samolotem, przejechaniu 250 km wypożyczonym autem a i przejęciu obowiązków od Włocha. To było dla mnie jak skok na głęboką wodą i wiązało się ze znacznym stresem, ale na pewno dodało mi dużo odwagi do życia a przy tym było niesamowitą przygodą.
- z zorganizowanej i odbytej na własną rękę wyprawy do Londynu i stamtąd też do Paryża. Dużo zwiedzonych miejsc i atrakcji, a przy tym wzrost organizacji. A ten wyjazd mogę podsumować tylko tak - 2 stolice, 6 lotnisk, 4 środki komunikacji i 92 km na nogach :D 
- z dużej dozy samodzielności, jeszcze rok temu wielu rzeczy się bałam i często musiałam na kimś polegać. Dziś jestem dużo silniejsza i mniej zależna.

Z czego nie jestem zadowolona?
- to miał być dla mnie rok, w którym uspokoję się emocjonalnie, przestanę cofać się i żyć przeszłością, ale wcale tak nie było a ja dalej zdaję sobie sprawę, że nie umiem pogodzić się z pewnymi aspektami i pójść do przodu. W tym roku mam nadzieję, że raz na zawsze odetnę się od pewnych historii, które tylko wywołują we mnie uczucie związanego żołądka i mdłości. 
- z braku pokory, niestety mam taką wadę, że zamiast spuścić głowę i przyznać komuś rację, wściekam się, kopię, rozpycham łokciami, aby tylko wyszło na moje i nie, wcale nie wychodzi

Czego oczekuję od 2020?
- przede wszystkim zależy mi na tym, by być dobrym człowiekiem. W 2019 trochę nad tym popracowałam, ale dalej długa droga przede mną. Miałam 3 grubsze sytuacje, za które mi wstyd i które totalnie rozbiły mnie emocjonalnie i w 2020 chcę takich rzeczy uniknąć.
- chcę nauczyć się słuchać siebie i swoich potrzeb i je spełniać. Jeśli sami o siebie w pierwszej kolejności nie zadbamy, to nikt tego nie zrobi i taka jest prawda.
- chciałabym się uspokoić i uporządkować, chociaż wiem, że łatwo nie będzie, bo wbrew pozorom jestem roztrzepaną i średnio zorganizowaną osobą, a stresująca praca, dorosłe życie i współczesny świat oraz ludzie na pewno tego nie ułatwiają. Z drugiej strony kiedy po raz kolejny słyszę: "Ale po co chcesz się uspokajać, skoro jesteś aktywną osobą? Po co masz się do pewnych ludzi zmuszać, jeśli Cię nudzą?". To cóż, może z drugiej strony lepiej słuchać tego co ma się w sercu. 
- przestanę dążyć do perfekcji i wiecznie wymagać od siebie i od innych, gdzie w rezultacie jestem ciągle nie w pełni zadowolona. To odwieczna walka pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością, ale chciałabym kłaść większą wagę na docenianie małych, dobrych rzeczy, niż porażek i tego co złe.

1 komentarz: